Artykuł został opublikowany w "Trybunie" 

 w dniu 18-19.03.2006r. 

 

Ekologia - Helskie targi

Szlaban dla morświna

Zbigniew Wróbel

 

W Stacji Morskiej Uniwersytetu Gdańskiego w Helu miało powstać, ulokowane na lagunie w głębi Zatoki Gdańskiej, laboratorium badań i hodowli morświnów. Nie powstanie. Utworzeniu takiej placówki naukowej sprzeciwia się garstka mieszkańców cypla helskiego, starosta pucki i burmistrz Jastarni. Obawiają się, że te niewielkie morskie ssaki - których w Bałtyku od Cieśnin Duńskich po Zatokę Botnicką jest niespełna 600 - przetrzebią ławice morskich ryb i zrujnują miejscowych rybaków. 

Nie przekonują ich argumenty, że jeden morświn zjada dziennie ok. 2-3 kg ryb, przede wszystkim szprotek, małych śledzi i chwastu w rybnym ekosystemie - babki byczej. Pozostali mieszkańcy cypla, jak Hel długi i szeroki, nie mają nic przeciwko temu, by morświnarium dołączyło w ramach programu "Błękitnej Wioski" do miejscowych atrakcji turystycznych. Ma to być bowiem, tworzone przez najbliższych siedem lat, otwarte dla wszystkich miłośników przyrody obserwatorium jej piękna w morskiej naturze.

Za 15 mln zł dotacji z Unii Europejskiej powstać ma m.in Bałtycka Osada z rekonstrukcją typowej helskiej wioski rybackiej sprzed 100 lat, park wydmowy, laboratoria wodne. To wszystko pomnożyłoby helskie atrakcje, tak jak już niezmiernie popularne w zwiedzaniu przez turystów helskie fokarium. Pomysłodawca projektu, szef Stacji Morskiej UG dr Krzysztof Skóra nie kruszy kopii o budowę od zaraz morświnarium, jeśli miałoby to zablokować realizację pozostałych, niekontrowersyjnych obiektów "Błękitnej Wioski". Jak nam powiedział, liczy, że w ciągu najbliższych lat zdoła w kolejnym cyklu konsultacji społecznych przekonać przeciwników do tego, że morświnarium rybakom szkody nie przyniesie. Dlatego Uniwersytet Gdański i jego stacja helska zawarły kompromis ze starostwem puckim i gminą w Jastarni, by projekt był realizowany etapami, w okrojonej postaci - bez hodowli morświnów. Taki helski targ, by za parę lat morświny nie były tylko zoologicznymi preparatami, jak te w stralsundzkim oceanarium, a takimi radosnymi wychowankami, jak te z duńskiego delfinarium.

 

<<<POWRÓT