Trzy miesiące działały baterie w nadajniku Adama. Urządzenie przyklejono
mu 10 maja br. Gdy nadał ostatni sygnał był w rejonie estońskich wysp. Za pół
roku, w okresie linienia zużyty nadajnik odpadnie mu od sierści.
Dzięki nowoczesnej technice wiemy , że Adam osiadł w Estonii. Chyba na
nieco dłużej. Wiemy, że odpoczywa na szkierach u zachodnich wybrzeży Saremy.
Z tego miejsca wypływa w morze na ryby. Jak widać po liniach tras jego wędrówek
zawsze, po 2-3 dniach wraca w to samo miejsce.
Jest pod obserwacją naukowców estońskich. Widują go od czasu do czasu.
Niedawno mieli okazję zrobić mu zdjęcia i zrejestrować krótki film.
Jak się dowiedzieliśmy jest w dobrej kondycji. Cechuje go spora ufność do
ludzi. Do wody nie ucieka z byle przyczyny.
Kiedy ruszy w dalsza wędrówkę niewiadomo. Ale może kiedyś zawita na
polskie plaże. Łatwo go rozpoznać. Na bokach ciała ma wyciśnięty numer P1.
Co oznacza pierwsza polska fokę wypuszczoną na wolność. Druga - Bojka nosi
numer P2.
Jeśli ktoś spotka jakąś fokę na plaży warto zwrócić uwagę na ten
szczegół, gdyż inne kraje także w ten sposób zaczęły oznaczać swoje
foki.
Emil i Ville - dwie inne foki, jakie w ramach tego samego projektu otrzymały
nadajniki były uwolnione w południowej Szwecji. Emil pozostał w miejscu
wypuszczenia. Natomiast Ville już pierwszego dnia popłynął do Niemiec a
potem na zachód do Danii. Znaki obu zaczynają się od litery „S”.
Natomiast numeracja fok z Litwy zaczyna się od litery L. Niezależnie od
tego każda z fok ma u nasady ogona wszczepiony mikroczip. Jeśli choćby na
chwilę trafi do rąk naukowców, będzie zidentyfikowana.
Sponsorem nadajników była szwedzka firma IL-Recycling
(www.grasal.nu). Dziękujemy!