Morświnowy nasłuch
Morświny, podobnie jak delfiny, są
uznawane za istoty o dużej inteligencji i chociaż w naturalnym środowisku
raczej unikają kontaktów z ludźmi, nieliczne osobniki żyjące w niewoli
wykazują charakter towarzyski i chętnie „współpracują” z opiekunami.
Jako ssaki żyjące w wodzie musiały wykształcić wiele specyficznych
mechanizmów przystosowujących je do egzystowania w tym środowisku. Walenie -
czyli wieloryby, delfiny i morświny – w mniejszym lub większym stopniu
wykorzystują różnego rodzaju dźwięki do wzajemnej komunikacji, a
przynajmniej część z nich posiada zdolność aktywnej echolokacji.
Akustyczny wykrywacz
morświnów
Cóż to jest ta echolokacja i
dlaczego zwierzęta się nią posługują? Samo określenie prowadzi na właściwy
trop - jest to, ogólnie rzecz ujmując, rozpoznanie otoczenia na podstawie echa
wcześniej wyemitowanych dźwięków (niekoniecznie słyszalnych dla człowieka).
Większości ludzi polegającej na swoim wzroku trudno wyobrazić sobie możliwość
oparcia się na innych zmysłach w zwyczajnym poruszaniu się po świecie, nie mówiąc
już o bardziej skomplikowanych czynnościach. Wielu jednak słyszało coś o
polowaniach nietoperzy w całkowitych ciemnościach, niektórzy z nas mieli do
czynienia z tzw. USG, czyli ultrasonografem, a ludzie pracujący na morzu
doskonale znają echolokację z własnej praktyki. Zarówno wymyślone przez człowieka
zastosowania techniczne jak i ewolucyjnie ukształtowane zdolności niektórych
zwierząt opierają się na tym samym mechanizmie. Przetwornik echosondy, USG
czy uszy nietoperza rejestrują odbity od różnych obiektów sygnał akustyczny
i przekazują dane do ośrodka, który je interpretuje. Tak samo radzą sobie
morświny.
Sygnał
akustyczny wyemitowany przez morświna odbija się od ryby. Powracające do
niego echo niesie informację o kierunku, odległości, wielkości i innych
cechach napotkanego obiektu.
Badania
prowadzone na niektórych gatunkach waleni wskazują na to, że ich sonar
może być narzędziem zadziwiająco precyzyjnym i prawdopodobnie daje tym
zwierzętom obraz otoczenia o jakości porównywalnej do uzyskanej przy
obserwacji wzrokowej, co ułatwia im polowanie, omijanie przeszkód i ogólną
orientację w przestrzeni. Morświny są w stanie rozpoznawać nie tylko obiekty
znajdujące się w wodzie, ale również ukryte pod niezbyt grubą warstwą osadów
dennych. Głębokość penetracji dna przez dźwięk zależy od rodzaju osadów.
Jest np. większa w mule niż w piasku. Umożliwia to morświnom polowanie na
niektóre występujące tam gatunki zwierząt.
Sprawność każdego
systemu sonarowego - także tego wykorzystywanego przez zwierzęta - zależy od
parametrów wytwarzanej w nim fali akustycznej. Chociaż morświny wydają dźwięki
o dość szerokim zakresie częstotliwości
tj. od 40Hz do 150kHz, to najwięcej energii niosą (są „najgłośniejsze”)
wysyłane przez nie sygnały o częstotliwościach 120 – 140 kHz, które właśnie
służą im do sondowania otoczenia. Dla porównania ludzkie możliwości słyszenia
ograniczają się do przedziału częstotliwości od 16Hz do 20kHz. Większe częstotliwości
sygnału sonarowego zapewniają większą rozdzielczość otrzymanego
„obrazu”. Inaczej mówiąc, im wyższy ton sondującego impulsu tym mniejsze
obiekty można nim wykryć. Niestety, jak często bywa w naturze, zysk z jednej
strony wiąże się ze stratą z drugiej. Dźwięki o większej częstotliwości
są znacznie szybciej pochłaniane przez ośrodek, w którym się rozchodzą,
przez co ich zasięg jest dużo mniejszy od dźwięków niskotonowych.
Zdolność
echolokacji ułatwia morświnom życie, a dla nas jest ważnym źródłem
informacji o tych zwierzętach. Ponieważ na Bałtyku morświn jest gatunkiem
zanikającym, został objęty ochroną, a Porozumienie na Rzecz Ochrony Małych
Waleni Bałtyku i Morza Północnego (ASCOBANS – ang. Agreement on
Conservation of Small Cetaceans of Baltic and North Seas), którego stroną jest
Polska, opracowało plan odtworzenia populacji morświna w Morzu Bałtyckim.
Jednym z elementów tego planu jest możliwie dokładne oszacowanie liczby tych
zwierząt zamieszkujących obecnie nasze morze, a wśród narzędzi służących
realizacji tego zadania znalazły się właśnie metody akustyczne, czyli
„podsłuchiwanie” tego, co się dzieje w wodzie przy pomocy hydrofonów –
podwodnych odpowiedników mikrofonów.
Dzięki temu, że
morświny używają do echolokacji dźwięków o charakterystycznym, stosunkowo
wąskim zakresie częstotliwości fali, można wykryć ich obecność poddając
docierające z otoczenia sygnały prostej analizie, z relatywnie małym
prawdopodobieństwem błędu. Jacht „Song of the Whale”, należący do współpracującego
z ASCOBANS Międzynarodowego Funduszu na Rzecz Zwierząt (IFAW), dwukrotnie - w
roku bieżącym i poprzednim - odbył rejsy badawcze na południowym Bałtyku,
podczas których prowadzono obserwacje z pokładu i ciągłą rejestrację
danych z dwóch holowanych na stumetrowym kablu hydrofonów.
Miałem
przyjemność spędzić trzy tygodnie na pokładzie tej jednostki, wypatrując
na powierzchni wody ciemnych grzbietów z trójkątnymi płetwami, a na ekranie
komputera czerwonych punktów oznajmiających możliwą obecność morświna w
pobliżu. Wyniki tegorocznych obserwacji w tej części Bałtyku nie były
pocieszające. Nie zobaczyliśmy żadnej płetwy na wschód od Świnoujścia i
mieliśmy tylko jedną rejestrację akustyczną u wybrzeży Szwecji. O skuteczności
automatycznego, akustycznego wykrywacza morświnów mogłem się przekonać
dopiero na wodach niemieckich i duńskich w rejonie Zatoki Meklemburskiej i Małego
Bełtu, gdzie, uwzględniając nasze doświadczenia na wodach polskich, można
było mówić o obfitości gatunku. W większości przypadków, obserwacji morświna
na powierzchni wody towarzyszyło pojawienie się skupisk czerwonych punktów na
monitorze komputera, który na bieżąco analizował przekazywane z hydrofonów
dane.
Żeby komputer
„wiedział” kiedy wyświetlić na ekranie czerwoną kropkę, a kiedy
niebieską oznaczającą sygnał neutralny, inny niż pochodzący od morświna,
musiał mieć wprowadzony odpowiedni program rozpoznawania docierających do
niego z różnych źródeł dźwięków.
Pod wodą wcale
nie jest tak cicho jak mogłoby się nam wydawać, szczególnie w miejscach uczęszczanych
przez statki będące głównymi źródłami hałasu. Rejestrowały to nasze
hydrofony. Zastosowana analiza pozwala na odróżnianie sygnałów morświnowych.
Pozwalała także na identyfikację innych gatunków. Było, i jest to bardzo
istotne dla badań prowadzonych na poza bałtyckich akwenach. Prawdopodobieństwo
spotkania na Bałtyku np. delfina było i jest stosunkowo małe.
W celu
klasyfikacji sygnału, nasz pokładowy komputer analizował jego względną moc,
na trzech wybranych częstotliwościach (kanałach). Mówiąc obrazowo zapisywał
udział w chórze; basów, altów i sopranów. Dosłowność tego porównania
jest zwodnicza. Pamiętajmy, że jest tu mowa o ultradźwiękach, czyli falach
akustycznych o częstotliwościach wyższych od górnej granicy przedziału częstotliwości
słyszanych przez człowieka.
Sonarowy sygnał
morświna określony w języku angielskim słowem clicks (co oznacza trzaski)
po przetworzeniu do postaci dla nas słyszalnej (obniżeniu częstotliwości)
tak właśnie brzmi – trzeszczy. Także dźwięki emitowane przez echosondy i
śruby statków trudno jest nazwać śpiewem. Ażeby sygnał morświna mógł być
uznany za jego „głos”, musiał mieć (w zależności od kanału) poziom wyższy
lub niższy od tzw. wartości progowych każdej z trzech częstotliwości.
Nasz badawczy
system działał sprawnie - komputer wyłapywał morświnowe dźwięki.
Potwierdzały to jednoczesne pojawy zwierząt na powierzchni penetrowanej wody.
Badania hydroakustyczne, jako część
programu szacowania liczebności populacji morświnów w Bałtyku, nadal będą
realizowane przez Stację Morską UG w Helu na wodach Zatoki Gdańskiej.
Rejestrowane od lat przypadki obserwacji lub złowienia tych ssaków pomagają
ustalić miejsca największego prawdopodobieństwa ich pojawienia się.
Miejmy nadzieję wkrótce „usłyszeć”
jakieś pocieszające sygnały wskazujące na to, że morświny jeszcze nas całkiem
nie opuściły. Życzmy sobie, aby efekty planu odtworzenia tego gatunku w Bałtyku
spowodowały, że będziemy mogli zobaczyć pojawiające się na powierzchni
wody ciemne grzbiety z niewielką, trójkątną płetwą. Na razie trend jest
skrajnie niekorzystny, Morświnów ginie 3 - 4 razy za dużo w stosunku do ich
możliwości przetrwania.
Radek
Koza
Nazwa sonar jest skrótem angielskiego Sound Navigation
and Ranging i oznacza rodzinę urządzeń hydroakustycznych służących
do określania położenia, wielkości, kształtu obiektów znajdujących się
pod wodą (dno, ławice ryb, łodzie podwodne itp.). Poprzez analogię nazwą
tą określa się również mechanizmy stosowane przez niektóre zwierzęta.
1kHz = 1000Hz – są to jednostki miary częstotliwości drgań ośrodka,
przez który przechodzi fala (np. drgania cząsteczek wody czy powietrza
przy przechodzeniu przez nie fali akustycznej)
|