| |
|
Niniejszy
tekst jest kopią artykułu
zamieszczonego
O
planie
ochrony morświnów
Krzysztof E. Skóra, Iwona
Kuklik
|
Prowadzi skryty tryb życia.
Widzieli go nieliczni. Jest gatunkiem ginącym.
Morświn - ,,bałtycki delfin"
jak niepoprawnie według naukowców nazywają go inni.
Płetwa grzbietowa morświna.
To co
najczęściej widać nad powierzchnią wody.
Foto:
Krzysztof E. Skóra
|
Rok 2001 był dziesiątym od ratyfikowania przez pierwsze państwa Porozumienia
o Ochronie Małych Waleni Morza Bałtyckiego i Północnego - ASCOBANS (Agreement
on the Conservation of Small Cetaceans of the Baltic and North Seas). Polska
przystąpiła do niego w 1995 roku. W tym czasie trwające w Stacji Morskiej UG
w Helu badania nad biologią i ekologią występujących w polskiej strefie Bałtyku
zwierząt przyczyniły się do lepszego rozpoznania sytuacji tych ssaków w
Polsce. Zgromadzono spory materiał badawczy, powstało kilka prac naukowych, a
także rozwinięto kampanię edukacyjną na rzecz ich ratowania.
Mimo ścisłej prawnej ochrony tego gatunku - nie tylko w Polsce - każde międzynarodowe
spotkanie ekspertów kończyło się konkluzją, że bałtyckie morświny nadal
giną i to w tempie nie rokującym ich przeżycia. Ten i ubiegły rok wydają się
być znaczącymi dla prób odwrócenia tego trendu - ruszyły nowe projekty
badawcze, zaplanowano spotkania eksperckie i nowe formy aktywności edukacyjnej.
Ciekawe spotkanie odbyło się w grudniu 2001 r. w Brukseli. Specjalny zespół
debatował jak uniknąć w strefie mórz należących do Unii Europejskiej przyłowu
małych waleni, czyli przypadkowego wpadania tych ssaków w sieci rybackie.
Grupa ekspercka składała się z członków państw UE oraz reprezentanta
Polski. Wiele uwagi na spotkaniu poświęcono problematyce związanej z sytuacją
morświnów bałtyckich i oddziaływaniu na stan ich populacji współczesnych
technik połowowych.
Na rzecz ochrony tych zwierząt chce działać coraz więcej instytucji. Sprawa
jest bardzo trudna, ale każdy wysiłek sprzyja nadziei, że nie jest jeszcze za
późno. W Polsce Bank Ochrony Środowiska podjął się zdobycia kwot na dotację
dla programu badań i ratowania tych zwierząt. W dniu 3 grudnia 2001 w Ratuszu
Staromiejskim w Gdańsku przedstawiciele BOŚ przekazali na ręce pracowników
Stacji Morskiej czek na sumę prawie 18 tys zł.
Bank
Ochrony Środowiska wręcza czek na rzecz ochrony
morświnów
Foto: K. Netka
W Jastarnii, od 9 do 11
stycznia br., Stacja Morska wraz z Fundacją Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego,
pod patronatem Sekretariatu ASCOBANS, zorganizowała przy wsparciu finansowym duńskiego
sponsora - DANCEE (Denish Cooperation for Environment in Eastern Europe) – międzynarodowe
warsztaty, których celem było opracowanie planu ochrony bałtyckiej populacji
morświnów. Było to spotkanie dość nietypowe, uczestniczyli w nim
reprezentanci nauki, rybaków, administracji morskiej i ochrony środowiska oraz
organizacji społecznych ze wszystkich krajów nadbałtyckich. Dyskutowano jak
zredukować śmiertelność tych zwierząt. Referaty wstępne pokazały stopień
zagrożenia bałtyckiej populacji morświnów i złożoność badań nad ich
biologia, ekologią, wędrówkami oraz sposobami szacowania liczebności.
Wykład
dr Christyny Lockyer o biologii morświnów
Foto:
Krzysztof E. Skóra
Presja małej ilości czasu jaki pozostał na podjęcie skutecznych działań
zatrważała wszystkich. Jeśli poziom śmiertelności, dziś trzy razy większy
od zdolności reprodukcji tych zwierząt, utrzyma się, za około 30 lat bałtyckie
morświny wyginą.
W trakcie czynionych na jachcie „Song of the Whale” we wrześniu ubiegłego
roku nasłuchu i obserwacji występowania morświnów w Polskiej strefie Bałtyku
odnotowano zaledwie obecność jednego w rejonie Wolińskiego Parku Narodowego a
kolejnego zauważono kilkanaście mil na północ od tego miejsca. To niezwykle
mało. Znacznie więcej było ich w okolicy Rugii, a szczególnie na zachód od
tej wyspy. Czy tak jest przez cały rok nie wiadomo.
Wszyscy rozmówcy wskazywali na niebezpieczeństwo jakie dla morświnów niosą
współczesne sieci. Ich konstrukcja nie sprzyja przetrwaniu tych morskich ssaków.
Są zrobione z tak delikatnych materiałów, że morświny posługujące się
systemem hydrolokacji nie mogą ich w wodzie zlokalizować. Odbite echo jest
zbyt słabe dla morświnowych zmysłów. Jak temu zaradzić?
Morświn
w sieci
Foto: R.
Kretkiewicz
W Kanadzie i Stanach
Zjednoczonych z powodzeniem stosuje się dźwiękowe odstraszacze zwane
pingerami. Wieszane są na sieciach, gdzie niebezpieczeństwo wpadania morświnów
w sieci jest największe. Liczba wypadków wplatania się morświnów w sieci w
tych rejonach wyraźnie spadła. System ten jest obecnie testowany u brzegów
Danii i Szwecji. Czy będzie stosowany na całym Bałtyku na razie nie wiadomo ?
Państwa zachodniej Europy przykładają do niego znaczącą uwagę.
Pinger-
odstraszasz morświnów
(fragment ilustracji wystawy
ASCOBANS)
Przedstawiciele rybaków będący
na spotkaniu w Jastarni nie mieli żadnych wątpliwości - morświny należy
ratować. Pytaniem jakie w tym kontekście najczęściej zadawano brzmiało -
kto za to zapłaci ? Obawy wynikały z przeczucia, że to na barki rybaków
zostanie zrzucony koszt modernizacji połowowego sprzętu. W dyskusji
wykazano parę sposobów na sfinansowanie tego typu przedsięwzięć. Rozwiązania
mogą być różne.
Państwa
dofinansowują budowę różnych pro-ekologicznych inwestycji, mogą zatem
dofinansować i przyjazne przyrodzie narzędzi połowu. Rolnicy dostają
odszkodowania za zniszczenia dokonane przez zwierzynę łowną - czemu nie
rozszerzyć tego prawa na rybaków ? Są też pozarządowe źródła
dofinansowywania projektów zmierzających do ochrony różnych elementów
przyrody. Jeśli chronimy wilki, rysie, orły, żubry, niedźwiedzie; jeśli
odtwarzamy np. poprzez zarybianie i ochronę siedlisk ginące gatunki ryb: łososia,
troć; jeśli sadzimy lasy i chronimy najcenniejsze ich fragmenty zabraniając
wyrębu najokazalszych egzemplarzy - to
czemu nie zastosować podobnych form ochrony i finansowania takich przedsięwzięć
w stosunku do przyrody morza. No, ale aby tak było, wpierw w stosunku do
przyrody morza należy zacząć stosować tę samą miarę, którą używamy
oceniając wartość i potrzeby przyrody lądowej.
Innym sposobem na to, aby morświn mógł zlokalizować postawioną pod wodą
sieć jest zmiana jej konstrukcji. Zabieg jest dość prosty. Wystarczy aby pływaki
lub liny były wykonywane z takich materiałów, które lepiej odbijają pod
woda dźwięki wydawane przez morświny, lub które pod woda zachowują się
nieco głośniej niż dotychczasowe. Naukowcy, pracujący nad tym zagadnieniem
polecają sieci z odbijającymi echo wplecionymi linkami lub pływaki wypełnione
powietrzem. Sieci te łowią ryby, tak jak inne, ale dla morskich waleni (morświnów,
delfinów) są rozpoznawalne z bezpieczniejszej odległości.
Kolejny sposób, aby pomóc w przeżywalności tych zwierząt to zmiany w
metodach łowienia ryb. Nie od dziś wiadomo że np. połowy haczykowe, żakowe
czy włokowe są dla delfinów i morświnów bardziej bezpieczne niż pławnice
lub sieci stawne. W wielu miejscach na świecie, aby ochronić delfiny
zrezygnowano z okrężnic i długich zestawów pławnic na rzecz połowów
haczykowych. Wymusił to rynek. Smakosze ryb, którzy chcieli być pewni że
kupując i jedząc np. tuńczyka nie opłacają tego śmiercią delfinów.
Produkty rybne pochodzące z połowów przyjaznych środowisku naturalnemu
zyskiwały specjalne certyfikaty i etykietki. Konsumenci ryb uratowali w ten
sposób tysiące delfinów. Czy ten sposób znajdzie naśladowców w Europie na
razie nie wiadomo. Aby tu, nad Bałtykiem, móc w miarę szybko pomóc naszym
rybakom w przezbrojeniu się oraz zmianie strategii połowowej, należy bacznie
obserwować sytuację nad Morzem Północnym. Bałtyk w perspektywie paru lat
stanie się w większości morzem Unii Europejskiej. Unifikacja prawa i zasad
korzystania z jego zasobów wydaje się nieunikniona.
Nie bez znaczenia dla zachowania bałtyckiej populacji jest pilna konieczność
zatrzymania zanieczyszczenia środowiska. To też będzie kosztować. Stare
technologie produkcji należy zastąpić nowymi. Te nowe musza być przyjazne
dla środowiska morza. Współcześnie docierająca do morza ilość substancji
toksycznych musi wpływać na zdrowie morświnów. Jeżeli foki chorują, to nie
sposób wykluczać, że morświny nie są obarczone podobnymi przypadkami
patologicznych zmian w narządach rodnych samic. Stan ten wyklucza pewność
zachodzenia tych ssaków w ciążę, uniemożliwia terminowy poród, nie
zapewnia zdrowego potomstwa.. Jak zatem zredukować w morzu ilość DDT, dopływ
PCB czy metali ciężkich ?. Czy zdążymy to zrobić dostatecznie szybko?.
Program budowy oczyszczalni nie załatwia wszystkiego.
Na spotkaniu w
Jastarni zastanawiano się także, czy jest jakiś szczególny
rejon który powinien być ostoją morświnów. Zebrane obserwacje wskazują, że
za taki akwen można by uznać niemieckie wody na zachód od Rugii. Jednak w
dyskusji wskazywano, że z uwagi na stan populacji, cały Bałtyk predestynuje
do tego miana.
Specjalna grupa warsztatowa dyskutowała na temat działań edukacyjnych na
rzecz akcji ratowania zwierząt. Padało wiele pomysłów na kampanie
informacyjne rozwijane wśród społeczeństw krajów nadbałtyckich. Za grupy
zawodowe, do których informacje o biologii, ekologii i stanie bałtyckich morświnów
powinny docierać najszybciej, uznano środowisko rybaków, żeglarzy oraz ludzi
z sektora turystycznego, a także zarządzających zasobami natury w pasie
nadmorskim.
Morświn to zwierzę dziś niezwykle rzadkie, w dodatku prowadzi bardzo skryty
tryb życia.. Wynurza się z wody tylko na chwilę, aby zaczerpnąć powietrza.
Gdzie i kiedy to zrobi nie sposób przewidzieć. Trudno go dostrzec. Jak zatem
namawiać ludzi na ratowanie czegoś czego „nie ma”?. W Danii, aby każdy mógł
zobaczyć morświna wybudowano „morświnarium”, w innych krajach realizuje
się filmy lub po prostu jedzie się w rejon gdzie występują. W naszej części
morza sposoby te są trudne do zrealizowania. Mimo to nie sposób unikać
odpowiedzialności za brak rozpowszechniania wiedzy o morświnach i ich losie.
Stoisko
informacyjne Stacji Morskiej UG na konferencji
Foto:
Krzysztof E. Skóra
Nasz kraj ratyfikował w 1995 roku europejskie porozumienie „O ochronie małych
waleni Bałtyki i Morza Północnego” – ASCOBANS. Sprawy prowadzenia działań
edukacyjnych na rzecz ratowania tych zwierząt stała się naszym międzynarodowym
obowiązkiem. W celu mobilizacji opinii publicznej na rzecz ratowania morświnów,
padł na spotkaniu postulat, aby kraje, w których morświn jest gatunkiem objętym
ochroną, obchodziły w każdą trzecią sobotę maja „Dzień Morświna”.
Akty prawne chroniące morświny istnieją. Diagnoza ich sytuacji także jest
znana. Pozostaje zatem poszukiwanie sposobów na ich przetrwanie. Zwykle
oczekuje się aby zrobili to naukowcy. Mają wynaleźć bezkonfliktowy i łatwy
sposób na rozwiązanie takiej sytuacji. W tej sprawie jednak więcej zależy od
zarządzających zasobami morza i jego użytkowników niż kogokolwiek innego.
Dlatego właśnie takie spotkanie zorganizowano w Jastarni. To nowy w naszym
kraju sposób, aby wspólnie przemyśleć sytuację otaczającej nas przyrody. Głoszenie
prawd ex katedra nie gwarantuje dostatecznie szybkiej akceptacji społecznej dla
faktów. Trudniej też namówić ludzi do podejmowania skutecznych, a nie
pozornych działań ochronnych.
Rybak
z morświnem
Foto:
Krzysztof E. Skóra
Nie ma chyba rybaka, którego nie zmartwił fakt, że w jego sieci wpadł morświn.
Takim wypadkom zawsze towarzyszy smutek i bezradność. Morświn to przecież też
łowca ryb – podwodny kolega po fachu. Chcieliby, aby te sympatyczne zwierzaki
pływały u burt ich łodzi. Plan Jastarnicki (w org. „Jastarnia Plan”) -
jak nazwali opracowywany dokument uczestnicy spotkania, to pierwszy krok do tego
celu.
|
Fragment wystawy. Foto: R.
Kretkiewicz
|
W
helskim Fokarium można zapoznać się z dedykowaną ochronie morświnów wystawą
ASCOBANS.
|
|
| |
|