Strukowa
stegna
O rowerowej ścieżce mówiło się na Półwyspie
od dawna - piętnaście może dziesięć lat. Ilekroć na porządku dziennym
jakiegoś lokalnego forum stawała sprawa problemów komunikacyjnych w
wakacyjnym sezonie, wracano do tego pomysłu. Na początku było to domeną wystąpień
wyłącznie pro-przyrodniczo nastawionych mówców, zwykle z poza kręgów tzw.
władzy.
Potem w kanon swoich wystąpień wplatał „ścieżkę” już każdy.
Więcej w tym było chyba mody „na ekologię” niż rzeczywistej chęci
realizacji. Widać było, jak niektórym trudno było ten problem skonsumować
intelektualnie. Właśnie przesiadali się do nowych samochodów a rowery co najwyżej
kupowali dzieciom. Powtarzali ogólniki, nie potrafiąc wzbogacić sprawy żadnym
nowym argumentem na rzecz jej powstania. Rosła natomiast lista wypowiadanych,
tak zwanych obiektywnych przeszkód.
Do
czasu. W Jastarni pojawił się człowiek, który przestał mieć jakiekolwiek wątpliwości,
a trudności pokonać umiał - Mieczysław Struk - burmistrz tego miasta.
Inspiracją
dla działania jego i sojuszników idei, była zapewne dość prosta diagnoza
stanu. Samochodom na Półwyspie poruszać się co raz trudniej. Wiele osób
rezygnuje wręcz z przyjazdu na wypoczynek, gdyż są uwięzieni w miejscach
parkowania. Trzeba im zatem dostarczyć środki do komunikacji lokalnej.
Rowerowy szlak spełnia wiele z oczekiwań. Będzie przyjazny środowisku i
przyjemny dla korzystającego. Wykonany starannie i pod wieloma względami
przemyślany - będzie efektywny, czyli opłaci się.
![](../../images/ROWEROWA.jpg)
Zatem
od Kuźnicy po Juratę wiedzie przepiękna rowerowa stegna. Przed rowerzystami
roztaczają się widoki, których nie ma żaden pasażer samochodu. Na niektórych
odcinkach jest to majstersztyk krajobrazowy. Ścieżka ma jeszcze jeden, chyba
nie odkryty walor. Jest pozbawiona wzniesień. Będzie zatem służyć i
najstarszym z wypoczywających na półwyspie. Jest nadto atrakcją nie tylko
letnią. Znajdzie się sporo jej użytkowników poza czasem letnich upałów. Od
teraz tylko na Półwyspie będzie można wdychać jod, jadąc na rowerze. O ile
oczywiście w Zatoce Puckiej nie zabraknie jodo - twórczych alg.
Jest
przeto ścieżka inwestycją, która jak nic wydłuży okresu wypoczynku na Półwyspie.
A o to przecież chodzi. Zarobić pieniądze w lecie to banał. Tu każdy to
potrafi. Ale jak żyć z turystyki od września do czerwca ? To jest pytanie na
które niewielu ma realistyczną receptę.
Wspaniałe
położenie ścieżki, tuż nad brzegiem zatoki, póki co jeszcze dobrze nie
odkryte przez turystów i media, stanie się jedną z głównych atrakcji
turystycznych Półwyspu. Jej znaczenie już wykracza poza jastarnicką gminę.
Na razie, ucięta z obu stron od sąsiednich gmin Władysławowa i Helu jest
konkurencyjną w stosunku do innych atrakcji jakie do tej pory były do
dyspozycji letników.
Teraz
chodzi o to aby „strukowa segna” została przedłużona. Po co? Jeśli komuś
argumenty przyrodniczo - wypoczynkowe nie odpowiadają, to powinien
skonstatować, że portfel i plastikowa karta płatnicza równie dobrze przewożone
są rowerem jak i samochodem. Zatem ruch pieniądza dzięki ścieżce uszczęśliwi
usługodawców i handlowców na znacznie większej przestrzeni trzech helskich
gmin niż dzieje się to dzisiaj.
Najwięcej
na tym może zyskać Hel. To co w innych miastach i rejonach sprawia największą
trudność, czyli jak starając się o pieniądze, z funduszy spoza gminy,
wzbogacić jej trasę o tzw. edukacyjne stacje przystankowe - u nas czeka
gotowe. Ścieżka rowerowa to szlak który, nie tylko ma połączyć nas z Juratą,
ale ma być komunikacyjnym ciągiem pomiędzy helskimi zabytkami militarnymi,
fokarium, Muzeum Rybołówstwa, portem i latarnią, oraz obiema plażami.
„Helska
Pętla” - pomysł Pana Ryszarda Grenwalda jako przyszły ciąg spacerowy wokół
miasta i cypla mógłby w znaczącej części być zintegrowany z rowerowym
szlakiem. Nowo wybrana rada naszego miasta powinna znaleźć pieniądze na taką
inwestycję. Na tym się nie straci.
Pokazała
nam Jastarnia, jak budować mamy ... .
|