Ryby
ratują rybaka !
Nie ma rybołówstwa bez ryb.
To proste stwierdzenie wydaje się
obce dla niektórych samorządów znad Zatoki Puckiej. Mimo najszczerszych
starań liderów projektu „RYBY DLA ZATOKI”, konsolidacja lokalnych władz
w celu odtworzenia rybostanu Zatoki Puckiej jest nikła. Mało tego
... widać rozwój inicjatyw uśmiercających życie ichtiofauny tego
akwenu. Krajowe i międzynarodowe fundusze pro-ekologiczne z wielką chęcią
dofinansowałyby każde przedsięwzięcie ratujące zasoby ryb, a tym samym
rybaków i całą otoczkę socjalno - kulturową jaka towarzyszyła i
towarzyszy temu zawodowi. Skorzystałaby na tym także turystyka i niemały
wachlarz usług oparty o ten regionalny i naturalny walor.
Tylko
nieliczni przedstawiciele władz biorą ciężar realizacji projektu na
swoje barki. Gromadzą wokół siebie osoby o pro-społecznej chęci działania,
którym los ryb w Zatoce obojętny nie jest. W drugiej grupie lokują się
ludzie i instytucje, które wprawdzie przy różnych świątecznych
okazjach kreują się na miłośników ekologii lub tradycji rybackiej ale
tak naprawdę (po uczynkach sądząc) na co dzień mają te wartości za
nic. Aż zadziwia beztroska podejmowanych decyzji, które finalnie zabijają
ekosystem zatoki, jego ryby i rybaków.
Trwa
beztroska na zatokowym brzegu. Właściciele kempingów niszczą kolejne
trzcinowiska. Myśląc wyłącznie o własnym zarobku na „deskarzach”,
zapominają o rybakach i ich rybach. Ryby mają co raz mniej miejsc do składania
ikry a narybek traci miejsca schronienia. Podobny efekt czyni
nadmierne umacnianie brzegów. Jest to destrukcja przyrody dokonywana za
państwowe (bardzo duże) pieniądze, wbrew prawu ochrony przyrody. Uśmierca
wiele z żyjących w tej strefie gatunków chronionych.
Czy
nastąpi kiedyś zwrot ku prawdziwej i rzetelnej ochronie zasobów
naturalnych. Dziś coraz częściej musi ona przybierać charakter czynny.
Jak się okazuje pasywne prawo i istnienie oczyszczalni ścieków nie
odtwarzają ryb i ich siedlisk. Bez ryb nasze przybrzeżne rybołówstwo i
wędkarstwo nie mają szans rozwoju ani przetrwania.
Program
"RYBY DLA ZATOKI" jest jednak nadal kontynuowany. Trwają zarybienia sieją.
Późna jesień to sezon na jej połowy. Pozyskiwana jest ikra i w różnych
ośrodkach rozpoczyna się produkcja narybku. Podchowany w swarzewskich
stawach, uwolniony zostanie do zatoki późną wiosną. Stanie się tak
jednak tylko wówczas jeśli będą pieniądze na jego wykup i podchów.
Sieja
to pierwszy z gatunków, który jest odtwarzany. Na razie dokonuje się
tego przez zarybianie. O pełnym powodzeniu projektu będzie można mówić
dopiero wówczas jeśli ryby podejmą tarło w Zatoce i same będą się
tu rozmnażać.
W
kolejce czekają i inne ryby - głównie szczupak, ale także i płoć.
Nie wyklucza się wzmocnienia zasobów okonia, węgorza i sandacza.
Odpowiednim działaniom będą musiały być poddane także i inne
gatunki. Choć nie są rybami przemysłowymi wymagają już dziś tzw.
czynnej ochronny. Jeśli uratujemy ryby i ich siedliska uratujemy też
rybaków.

Buldożer
na brzegu Zatoki Puckiej

Ukamienowana
natura

Sieja
- owoc zatokowej jesieni
Krzysztof E. Skóra
|