„IMIĘ - MORŚWIN, NAZWISKO - BAŁTYCKI”

Morświn, merświn, morświń lub morsun - to używane na polskim wybrzeżu nazwy jedynego bałtyckiego walenia. Ma on i swoją naukową łacińską nazwę - Phocoena phocoena. Aby odróżnić go od pięciu innych gatunków z rodziny morświnowatych żyjących w innych morzach w literaturze określa się go także morświnem zwyczajnym. Zasiedla wiele przybrzeżnych mórz północnej półkuli i z tego punktu widzenia jest szeroko rozpowszechnionym gatunkiem. Konsekwencje tego stanu są poważne dla wiedzy o jego zwyczajach oraz ochrony zagrożonych zasobów. Morświny zwyczajne na tak rozległych przestrzeniach północnych części Atlantyku i Pacyfiku w długim czasie ewolucji utworzyły lokalne populacje, których ilość zadziwia dziś naukowców. Samych tylko atlantyckich populacji jest najprawdopodobniej około piętnastu. Ich zasoby są zróżnicowane nie tylko pod względem miejsca zasiedlenia, ale także obfitości.

Mapa rozmieszczenia gatunku w morzach północnej półkuli (kolor niebieski)

(rys. R.Kretkiewicz).

Przestrzenne oddalenie poszczególnych populacji nie zawsze jest dalekie, a mimo to są one genetycznie odmienne od swoich sąsiadów. Dlaczego tak się stało nie wiadomo. Część naukowców przypisuje to coraz bardziej obecnie odkrywanej u waleni odmiennej „kulturze” i zachowaniu  poszczególnych stad, które, nie mogąc się „dogadać”, nie wchodzą ze sobą w związki rozrodcze, i to pomimo, że mogą wzajemnie spotykać się na żerowiskach lub trasach wędrówek. Czy z podobnym fenomenem mamy do czynienia u naszych morświnów ? Czy te nasze - bałtyckie - wykształciły inny „język”, system dźwięków i sygnałów, który dzieli je od sąsiadów z Cieśnin Duńskich, a te z kolei odróżnia od morświnów z Morza Północnego? Czemu nie. Przecież my - ludzie, żyjący wokół Bałtyku - władamy kilkoma językami i do niedawna - kilkaset i kilkadziesiąt lat temu - trudno było i nam się porozumieć oraz etnicznie mieszać.

Populacje morświnów Północnego Atlantyku i mórz przyległych: 

1. Zatoka Maine / Zatoka Fundy,  2. Zatoka św. Wawrzyńca, 3. Nowa Funlandia i Labrador, 

4. Zach. Grenlandia, 5. Islandia, 6. Wyspy Owcze, 7. Płn. Norwegia i Morze Barentsa, 

8. Morze Północne, 9. Kattegat i wody przylegające, 10. cieśniny duńskie,  

11. Morze Bałtyckie, 12. wody Irlandii i zach. wybrzeży Wielkiej Brytanii, 

13. Płw. Iberyjski i Zatoka Biskajska, 14. Płn-zach. Afryka, 15. Morze Czarne. 

Źródło: IWC (1996) and Rosel et al. (1999) zmodyfikowane.

Na odmienność bałtyckich morświnów od sąsiadów z Cieśnin Duńskich, a tych z kolei od morświnów zasiedlających Morze Północne, zwracano uwagę już wcześniej, dokonując pomiarów morfometrycznych czaszek, badając swoistość ich pasożytów czy inną budowę zębów. Ostatnio przekonywujących dowodów zaczęły dostarczać także badania genetyczne kodów DNA. Ta ostatnia metoda zyskała obecnie priorytet. W ramach europejskiego Porozumienia o ochronie małych waleni Bałtyku i Morza Północnego - ASCOBANS i jego „Planu odtworzenia bałtyckiej populacji morświnów”, zwanego też od miejsca powstawania „Planem Jastarnia”, dokonuje się międzynarodowej konsolidacji wysiłków badawczych na rzecz ustalenia stopnia separacji genetycznej tych morświnów, które pochodzą z naszego morza. Wyniki takich badań są niezwykle ważne dla zakresu i stopnia ochrony lokalnych zasobów gatunku.

Dziś wszystkie możliwe próbki genetyczne są zbierane w jednym z renomowanych europejskich laboratoriów Uniwersytetu Poczdamskiego i tam są analizowane. Są na to pieniądze, specjaliści, najnowocześniejsza aparatura i odczynniki oraz zapewniony szybki transport materiału. Problemem zaczynają być „dawcy” DNA. Bałtyckich morświnów jest tak mało, że miesiącami czeka się na każdą dodatkową próbę. Można ją uzyskać wyłącznie na skutek przypadkowej śmierci morświna w sieciach. Te zdarzają się bardzo rzadko, jeszcze rzadziej rybacy dostarczają je do badań. Zważywszy, że głównym dawcą próbek powinny być samice, czas pozyskania materiału z powodów naturalnych dodatkowo wydłuża się dwukrotnie.

Zielona powierzchnia schematycznie wyznacza współczesne granice 

zasiedlenia akwenu przez bałtycką populację morświnów

(K.E.Skóra).

Kilkaset - jak się przypuszcza - żyjących jeszcze w Bałtyku morświnów jest zagrożonych wyginięciem. Mimo, że tuż obok żyje w Cieśninach Duńskich populacja 30. tysięczna, nie można liczyć na uzupełnienia bałtyckich zasobów. Także ona, mając po zachodniej stronie 230 tysięczną populację Morza Północnego musi radzić sobie sama. Wszystkie trzy podlegają tym samym zagrożeniom - przyłowowi w sieciach rybackich, zanieczyszczeniom pokarmu i zakłóceniom akustycznym. O ile w Bałtyku morświnów ginie co roku już  tylko kilka (!), to w Cieśninach setki, a na Morzu Północnym tysiące. Efekt jakościowy dla stanu zasobów każdej z trzech populacji jest taki sam. Dlatego tu i tam morświny, będąc tak samo zagrożone, są objęte ścisłą ochroną, przy czym stan bałtyckiej populacji jest obarczony dodatkowym kryzysem. Ich mała liczba nie daje pewności genetycznego bezpieczeństwa. Przyroda jest nieubłagana, gdy człowiek w swej nieroztropności przekroczy granice naturalnych reguł.

Morświn 

Foto: P.G.E.Evans - European Cetacean Society.

Większa zmienność DNA wewnątrz populacji daje lepsze rokowanie dla jej przyszłości – bardziej zróżnicowane genetycznie osobniki czynią populację lepiej odporną na ataki chorób i pasożytów, daję lepszy potencjał adaptacji do zmieniających się, chociażby antropogenicznie warunków życia, także na poziomie behawioralnym. Brak dostatecznej zmienności genetycznej to groźba ubytku osobników silniejszych, odporniejszych , inteligentniejszych, a w efekcie - skazanie populacji na zagładę. Stąd walka nie tylko o zwiększenie liczby bałtyckich morświnów, ale i utrzymanie oraz powiększanie zasobów tego gatunku także w innych rejonach świata.

Współczesna ochrona przyrody i jej cennego zróżnicowania (tzw. bioróżnorodności) nie dotyczy tylko poziomu gatunkowego. Chroni się także swoiste, lokalne populacje, w tym szczególnie genetycznie cenne np. występujące na skraju zoogeograficznego rozmieszczenia i zaadaptowane do skrajnie innych warunków niż żyjące w centrum występowania gatunku.

Długo nie uczono tego w naszych szkołach, zatem z trudem stosuje się te zasady w praktyce. Brakuje dzisiaj powszechnego zrozumienia dla konieczności bardziej regionalnej i lokalnej ochrony zagrożonych gatunków oraz obszarów. A pozwala to przecież na skuteczniejsze i bardziej elastyczne, także z uwagi na potrzeby cywilizacyjne człowieka, zarządzanie zasobami natury. Ochrona bałtyckich morświnów dzieli zatem los z nie tak odległymi, jakby się wydawało, problemami ochrony wschodniego stada bałtyckiego dorsza czy ratowaniem Doliny Rospudy.

Więcej o morświnach na stronie: http://www.hel.univ.gda.pl/animals/morswin.htm 

Dane o złowionych, obserwowanych lub znalezionych na plaży morskich ssakach zbiera Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. Telefon (24h) 058/675-08-36 lub 0601-88-99-40, e-mail: hel@univ.gda.pl.

KES&IK

<<<POWRÓT