Helskie
(za)dymy
Kiedy
zaczyna się sezon grzewczy w domach, które dysponują własnym
ogrzewaniem, rozpoczyna się również masowe palenie śmieci. Niektórzy
robią to specjalnie, inni z lenistwa. Gdyby zdawali sobie sprawę z tego,
jak negatywne w skutkach jest ich działanie, pewnie by tego nie robili.
Wiele
domów na Półwyspie Helskim posiada własne piece i kominki, dzięki którym
mogą przetrwać zimne miesiące. Widok tych wszystkich kominów, które
wystają znad domowych dachów ma swój urok i stanowi element tutejszego
krajobrazu. Podkładanie do pieca czy kominka jest swojego rodzaju rytuałem,
za którym tęskni wielu mieszkańców dużych miast.
Wszystko
jest dobrze, dopóki pali się drewnem, węglem lub innym surowcem opałowym.
Problem pojawia się, gdy zaczynamy spalać śmieci: papier, kartony,
folie, mieszane odpady z opakowań, butelki, kawałki malowanych mebli, a
nawet opony, które powodują powstawanie toksycznych oparów. Są to
głównie dioksyny i furany, ale także tlenki węgla i azotu, różne pyły,
cyjanowodór, formaldehydy, a z metali ciężkich: kadm, rtęć, kobalt,
nikiel, selen i ołów. Toksyny te towarzyszą nam zwłaszcza w okresie
jesienno-zimowym, gdy nad ulicami i domami w naszych miejscowościach snują
się dymy, których głównymi składnikami są właśnie dioksyny.
Oddychając na co dzień takim powietrzem stajemy się odbiorcami tych, jakże
niebezpiecznych, substancji. W efekcie jesteśmy narażeni przede wszystkim
na choroby układu oddechowego, ale również na powstawanie alergii (szczególnie
u małych dzieci), a nawet na nowotwory.
![](../../images/helzad2.jpg)
Dioksyny
- jedne z najbardziej toksycznych substancji znanych człowiekowi. Są 10 000 razy silniejsze od cyjanku potasu. Zabijają powoli, ale skutecznie,
niszcząc wątrobę, płuca, nerki, korę mózgową i rdzeń kręgowy.
Spalając
jakiekolwiek plastikowe opakowania (folie, kubeczki czy butelki) oraz inne
przedmioty zawierające chlor, przyczyniamy się do powstawania dioksyn.
Możemy
zapytać: dlaczego nie wolno spalać takich śmieci w domu, a w dużych
spalarniach przy wysypisku można? Odpowiedź jest prosta: w domowych
paleniskach jesteśmy w stanie wytworzyć temperaturę zaledwie od 200 do
500 stopni Celsjusza. W
specjalnie do tego przystosowanych spalarniach spala się takie śmieci w
temperaturze około 1200 stopni Celsjusza, co umożliwia całkowity rozkład dioksyn.
Ponadto kominy są wyposażone w odpowiednie filtry, które w jeszcze większym
stopniu zmniejszają emisję szkodliwych oparów. Dla porównania - z
kominów domów, w których spalane są śmieci, może wydobywać się nawet
około 100 ng/m3 [1] dioksyn i furanów, w przypadku
spalarni śmieci dopuszczalna norma wynosi 0,1 ng/m3. To tak jak byśmy
wybudowali nagle 1000 spalarni śmieci u nas na osiedlu.
Innym
przykładem negatywnego w skutkach spalania śmieci w domu jest powstawanie
cyjanowodoru. Załóżmy, że w czasie pożaru domu dojdzie do spalenia się
pianki poliuretanowej, styropianu, płyt pilśniowych czy tkanin
poliestrowych, wówczas już po 150 sekundach stężenie cyjanowodoru
przekracza wszelkie normy, powodując utratę przytomności, a po kolejnych
90 sekundach - śmierć.
Dioksyny
w środowisku kumulują się w glebie oraz w osadach dennych zbiorników
wodnych. Pamiętając, jak bardzo rozbudowana jest w przyrodzie sieć zależności
pokarmowych (tzw. łańcuchy pokarmowe), dochodzimy do niepokojącego
spostrzeżenia. Powstające podczas spalania śmieci dioksyny mogą dostać
się do naszego organizmu przez układ pokarmowy np. w wyniku konsumpcji
ryb. Zagrożone są także krowy, które, jedząc trawę rosnącą na skażonej
glebie, produkują mleko obciążone tymi substancjami, a ono trafia również
do nas. Z powodu tak wysokiego ryzyka wchłonięcia dioksyn na drodze
pokarmowej, powinniśmy dla własnego dobra ograniczać ich ilości w
powietrzu, którym oddychamy. Toksyny te bowiem rozpuszczają się i
stopniowo odkładają w naszej tkance tłuszczowej (tylko tam jest to możliwe),
by po kilkudziesięciu latach dać o sobie znać w postaci nowotworu. Wówczas
niezbędne leczenie i ewentualne operacje będą nas kosztować o wiele więcej
niż wyniosą oszczędności uzyskane w wyniku spalania śmieci zamiast
dopuszczalnych surowców opałowych.
Niestety,
okazuje się, że nawet najlepsze spalarnie nie są w stanie nas ochronić.
Prawdą jest, że dioksyny rozkładają się w wysokich temperaturach, lecz
po wydostaniu się z kominów, podczas ochładzania, następuje ich ponowna
synteza. Technologia, która by temu zapobiegała, nie została jeszcze do
końca opracowana. Jedynym plusem specjalnych spalarni śmieci jest więc
dzisiaj zaoszczędzenie od 50 do 70% miejsca na wysypiskach. Zastanówmy się
jednak, czy warto ryzykować i przedkładać pojemność wysypiska śmieci
nad własne zdrowie i stan środowiska naturalnego?
Z
1 tony śmieci w spalarni uzyskuje się:
-
450kg
ścieków, które są oczyszczane i odprowadzane,
-
280kg
żużlu zestalane z cementem,
-
5kg
gipsu,
-
12kg
placków filtracyjnych składowanych na wyrobiskach solnych.
Jedynym
ratunkiem dla nas jest segregacja i recykling śmieci. Spalenie tony papieru
w spalarni jest równoznaczne ze spaleniem 17 drzew. Podobnie wygląda
sprawa puszek aluminiowych. Gdybyśmy wyprodukowali puszkę z surowców wtórnych,
zużylibyśmy tylko 5% energii potrzebnej przy jej produkcji od nowa.
Szymon
Skura, Monika Konkel
- ng - nanogram = 0,000 000 001g
źródła:
|