Wieloryb u ujścia
Wisły
Historia ta
bierze swój początek 28 lipca 2007 roku, a może i 6 tygodni wcześniej,
bo 19 czerwca.
Otóż w ową
lipcową sobotę Stacja Morska UG w Helu odebrała nieprawdopodobny meldunek
z helskiego bosmanatu o pojawieniu się u wrót do Zatoki Puckiej wieloryba.
Obserwację zgłosił jacht „Wunio”. Natychmiastowe wypłynięcie
badawczej motorówki nie przyniosło jednak rezultatu. Informacja została
wprawdzie odnotowana w raportach, ale brak było jej udokumentowanego
potwierdzenia. Kolejny dziwny sygnał dotarł z bosmanatu portu jachtowego w
Gdyni. Jedna z łódek 11 sierpnia doniosła, że spotkała w rejonie Gdyni
morświna (!?). I tej obserwacji też nie udało się potwierdzić. Żadna z
załóg nie zdążyła zrobić zdjęć obiektowi obserwacji.

Dzień później
raport, który dotarł do Stacji Morskiej UG już nie budził wątpliwości. Wiadomość
przekazana przez oficera dyżurnego Kapitanatu Portu w Gdańsku pochodziła z jednostki Urzędu Morskiego
k/h TUCANA. Załoga informowała bardzo konkretnie. „Jest wieloryb na Zatoce Gdańskiej
w okolicy Górek Wschodnich..., pływa
przy nas..., robimy zdjęcia..., podajemy
pozycję: 54º23 N, 18º45,7 E ..., przyjedziecie?”
Zatem niedaleko Górek Wschodnich k/Gdańska, niemal u samego ujścia Wisły
Śmiałej.
Decyzję o
wyruszeniu we wskazany rejon podjęto natychmiast. Parę minut zajęło
przygotowanie fotograficznego sprzętu, skolekcjonowanie załogi i błyskawiczny
czarter najszybszej jednostki pływającej w Helu - Formoza–RIB. Mknąc
pneumatyczna łodzią 90km/godzinę po ok. 25 minutach byliśmy już na
miejscu. Wieloryb przywitał nas wynurzeniem i głośnym sapnięciem
wypuszczanego nozdrzami powietrza i pary wodnej. Od ok. godziny 11 do późnego
popołudnia wykonywaliśmy szczegółową dokumentacje fotograficzną jego
ciała, obserwowaliśmy zachowanie. Po ok. 2 godzinach obserwacji z pontonu,
nową bazą dla ekipy Stacji Morskiej stał się pokład k/h Tucany. Teraz
mogliśmy obserwować go jak należy, nawet z wysoka, gdyż z nadbudówki
nad kapitańskim mostkiem. Rozpoczęliśmy pomiary czasu jego nurkowania z
mostka, a dzięki automatycznemu systemowi nawigacji oraz rejestracji naszej
i wieloryba pozycji, uzyskaliśmy obraz trasy jego parogodzinnej wędrówki.
Nie miał rewelacyjnych osiągów. Pływał wolno, ospale. Zanurzał się
nieregularnie, czasami na kilkadziesiąt sekund, ale też i na 4-5 minut.
Gdy wyłaniał się na powierzchnię, ukazywał jak bardzo poważne zmiany
chorobowe ma na skórze grzbietu oraz bokach ciała. Ponadto za jego płetwa
grzbietową widać było rząd równoległych blizn po cieciach wykonanych
najprawdopodobniej przez śrubę jakiejś motorówki. Nie wyskakiwał z
wody, nie podnosił też ponad powierzchnię płetwy ogonowej. W dość mętnej
wiślanej wodzie nie widać było jego piersiowych płetw. Nie pokazywał
nam boków głowy ani brzucha. Oznaczenie jego taksonomicznej przynależności
było trudne. Wstępnie, prowadząc ciągle własne obserwacje in situ,
zdaliśmy się na przypuszczenia kolegów ze Szwecji, którzy widzieli
wieloryba w rejonie Sztokholmu 19 czerwca i też w trybie przypuszczającym
określili go jako wieloryb karłowaty (Balaenoptera acutorostrata).
Ostateczną jednak decyzję jego taksonomicznej przynależności należało
odłożyć do czasu, gdy będzie można na spokojnie i uważnie porównać
jego zdjęcia z ilustracjami książkowych i elektronicznych kluczy do
oznaczania tych zwierząt. Wieloryb karłowaty to najbardziej pospolity
fiszbinowiec na świecie. No, ale w rachubę mogły wchodzić bywające w
naszych europejskich szerokościach geograficznych jeszcze gatunki znacznie
od niego rzadsze finwal i sejwal. Jego wielkość ok. 12 metrów nie
rozstrzygała o wyborze. Wykluczaliśmy natomiast dwukrotnie większego i
największego na świecie wieloryba jakim jest płetwal błękitny.
Dozór ekipy
naukowej Stacji Morskiej i załogi k/h Tucany trwał niemal do wieczora. Udało
się zrobić kilkadziesiąt zdjęć i nakręcić film.
Rozpoczęto prace
nad dokumentacją. Zdjęcia są porównywane z opisami atlasowymi,
przeglądane są stop klatki z filmu. Coraz więcej cech wskazuje na
finwala (Balaenoptera physalus) – gatunek, który już nasze
wody w przeszłości odwiedzał.

Miejsca
i daty raportów dotyczących finwali
we
współczesnych granicach polskiej części Bałtyku.
Doświadczenie uczy, że zwierzętom tym
trudno jest przeżyć w wodach Bałtyku. Dwa ostatnie raporty o martwych
finwalach na niemieckim brzegu nie napawają optymizmem.
Przeczytaj:
O biologii i stanie zasobów
gatunku napiszemy w następnych wiadomościach.
Iwona Kuklik, Krzysztof E. Skóra
___________________________________________________________________________
Wyprawa,
wykonanie dokumentacji i całodniowe dozorowanie wieloryba mogło być
zrealizowane wyłącznie dzięki pomocy trzech instytucji, które ad hoc
przyszły z pomocą Stacji Morskiej UG w Helu.
Były
to:
Urząd
Morski w Gdyni i załoga kutra hydrograficznego „Tucana”,
a
także policjanci z patrolu na łodzi P-N-05.
Nasza
galeria zdjęć :
(kliknij
na zdjęcie aby je powiększyć)
|