Babka
bycza w Szwecji
To było wyłącznie
kwestią czasu. Gdy na przełomie
lat 80 i 90 babka
śniadogłowa (Neogobius
melanostomus) zwana też byczą z
powodzeniem wsiedliła się do Zatoki Gdańskiej, rozpoczęła swoją inwazję
na sąsiednie akweny m.in. ujście Wisły,
Zalew Wiślany, Zatokę Pomorską i przymorskie
jeziora.
Stan ekologiczny
Bałtyku pasował do jej potrzeb. Przeżyźnione, bogate w plankton i zawiesinę organiczną morze sprzyjało rozwojowi małży - jej ulubionemu
pokarmowi. Znajdowała go na
dnie bez trudu i to w dużych ilościach. Groźnych drapieżników brakowało,
a konkurencję - inne ryby, skutecznie wyławiano, jej samej niemal nie
ruszając. Wymarzona w przyrodzie sytuacja. W tym przypadku wykreował dla
niej sam człowiek, niezbyt roztropnie obchodząc się z bałtyckim
ekosystemem. Należało się tylko skutecznie rozmnażać i wychowywać
potomstwo. A to, babki opanowały niemal do perfekcji. Mało,
że składają ikrę parę razy w sezonie to jeszcze ją skutecznie
chowają i pilnują.
Dokonanie inwazji
stało się proste. W 1999 roku złowiono ją po raz pierwszy w Niemczech,
nieco później u rosyjskich brzegów Obwodu Kaliningradzkiego, w 2002
znalazła się w Estonii, po paru miesiącach u brzegów Litwy, w 2003 roku
na Łotwie, a w 2005 w Finlandii.
Teraz jak donosi
nam Gustaf
Almqvistz Uniwersytetu w
Sztokholmie - ichtiolog, który doktorat zrobił badając ten gatunek w
Polsce, pierwsza szwedzka babka bycza została złowiona u brzegów
Karlskrony (a dokładnie w wodach Saltsösund). Trafiła w końcu lipca na
haczyk łowiącego okonie wędkarza - Görana Perssona, który bardzo zdziwił
się nieoczekiwanym trofeum. Nie znając gatunku zamroził go, aby przekazać
specjalistom do identyfikacji. Jeszcze bardziej go to zastanowiło, gdy następnego
dnia złowił kolejne okazy tej ryby.
Pierwszy okaz miał
96 mm długości i był 2-3 letnim samcem. Zatem inwazja na szwedzkie wody
Bałtyku rozpoczęła się na dobre i to już jakiś czas temu.
Foto: Pierwszy szwedzki okaz N.melanostomus
Ostatnim bałtyckim
krajem, w którym tej ryby jeszcze nie odnotowano jest Dania. Aż trudno
uwierzyć, że nikt jej jeszcze tam nie widział, chociażby
u brzegów Bornholmu.
Krzysztof E. Skóra
Więcej o tym obcym dla
naszej fauny gatunku tu: (kliknij)
|