Antropopresja zauważona

Nie tak dawno w artykule „Natura na fali” zachęcaliśmy do wypoczynku nad Bałtykiem, a zwłaszcza na Półwyspie Helskim poza typowym sezonem turystycznym. Zwracaliśmy wówczas uwagę m. in. na bezpośrednie niekorzystne oddziaływanie człowieka na niezmiernie delikatny i wrażliwy ekosystem Półwyspu Helskiego oraz wód Zatoki Puckiej. Pierwszą ofiarą antropopresji jest zawsze przyroda.

Foto: Krzysztof Skóra

Jak się okazuje, antropopresją na tym unikatowym obszarze interesuje się coraz więcej osób, czego dowodem jest artykuł w Dzienniku Bałtyckim oraz komentarz jednego z dziennikarzy tej gazety. Cieszy nas to zainteresowanie, nie mniej jednak obawiamy się, że powracający co roku w sezonie turystycznym temat po raz kolejny rozpłynie się, gdy tylko turyści wyjadą.

Poniżej zamieszczamy pełną, ale i wielowątkową odpowiedź na ten i pochodne tematy, jaką szef Stacji Morskiej IO UG w Helu, Krzysztof Skóra udzielił redaktorowi „Dziennika Bałtyckiego”, panu Krzysztofowi Miśdziołowi.

„- Nikt chyba nie odczuwa przyjemności ze spędzania urlopu w miejscu nieestetycznym i przyrodniczo zdegradowanym. Mieszkańcy Półwyspu Helskiego oraz instytucje żyjące z turystyki powinny użyć wyobraźni, by znaleźć sposoby prowadzenia swojej działalności tak, by nie powodować szkód w środowisku. Jeśli nie mają dobrych pomysłów i rozwiązań, to mogą poprosić o to fachowców.

Foto: Tadeusz Klajnert

- Dziś letni popyt na przestrzeń i usługi przewyższa podaż. Czekamy w kolejce w sklepach, na miejsce przy stoliku, brakuje parkingów, godzinami stoimy w korkach.
- Cały półwysep znajduje się na terenie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego – krajobrazu niszczonego paskudną architekturą, reklamami, unicestwianiem naturalnych siedlisk. Jako turysta, przyjeżdżając na wypoczynek do parku krajobrazowego(!), czułbym się oszukany. Ładnie krajobrazowo jest głównie tam, gdzie przestrzeni jeszcze nie zajęliśmy.

Foto: Krzysztof Skóra

- Jako obywatel widzę, że prawo nie wszystkich obowiązuje. W tym unikatowym miejscu przepisy naruszają zarówno osoby prywatne, jak i instytucje. Często prywatni inwestorzy otrzymują zgodę na coś, co jest sprzeczne z prawem i zdrowym rozsądkiem, a czasami jest to po prostu ich samowola. Po wielu latach starań dzięki pracownikom Nadmorskiego Parku Krajobrazowego udało się ustalić granice półwyspowych pól namiotowych. Okazało się, że właściciele niektórych z nich bezumownie korzystają z publicznej przestrzeni, czerpiąc z nich niezłe zyski i „tylko” przy okazji niszczą przyrodę.

Foto: Dariusz Bógdał

- Nad zatoką brakuje już miejsca na wszystkie ludzkie potrzeby. A co z potrzebami przyrody? Dostrzegł to gdyński Urząd Morski, tworząc pilotażowy plan zagospodarowania przestrzeni tego akwenu. Rodzi się poważny konflikt m.in. pomiędzy użytkownikami - rybakami, żeglarzami, kitesurframi, windsurferami, motorowodniakami itp. a potrzebami fauny i flory tego miejsca.

 

Foto: Paweł Bloch

- Według naszych wstępnych badań, tylko w Helu w sezonie brakuje od 200 do 300 miejsc parkingowych. Samorząd naszego miasta i gmin sąsiednich musi pilnie znaleźć rozwiązanie tego problemu. Może być ich kilka, należy je połączyć.
- Dwadzieścia lat temu u wjazdu na półwysep stał szlaban. Pomysł się nie sprawdził, bo rodził korupcję - o tym, kto ma wjeżdżać na mierzeję, decydował człowiek. Ale przy dzisiejszych możliwościach elektronicznych, np. chipowaniu pojazdów, rozwiązanie jest banalnie proste – na autostradach znane od lat. Mieszkańcy mogliby swobodnie przejeżdżać, a oprócz nich tyle aut wczasowiczów, ile jest miejsc parkingowych stworzonych przez samorządy. Dawałoby to od razu gwarancję wczasowiczom, że jeśli wjadą na mierzeję, na pewno zaparkują w legalnym miejscu swój pojazd.

Foto: Krzysztof Skóra

- Może być też takie rozwiązanie, że za wjazd na Półwysep Helski trzeba będzie płacić: np. 2 lub 5 zł, a może 10 gr, zależnie od ustaleń gmin i stosownych władz. Pieniądze w ten sposób uzyskane mogłyby być przeznaczane na odtwarzanie lokalnej przyrody i poprawę pro-turystycznych usług publicznych – choćby parkingowych.

Foto: Krzysztof Skóra

- Gdy w Helu, Gdyni lub Gdańsku źle zaparkujemy samochód, natychmiast otrzymujemy mandat. Tymczasem na poboczach 216-tki między Władysławowem a Chałupami stoją setki łamiących prawo aut, a nocami taksówki i inne samochody parkują nawet na ścieżce rowerowej wzdłuż pól namiotowych. Wiemy, że policja jest niedofinansowana, ale może znajdą się wśród nas obrońcy dobrych, kulturowych obyczajów, zwracający uwagę przyjezdnym, że tak się po prostu nie robi.

- Inne bardzo mało eleganckie i niehonorowe zachowanie wobec walorów krajobrazowych naszej ziemi pokazuje Ministerstwo Obrony Narodowej, a w jego imieniu Agencja Mienia Wojskowego, sprzedając działkę na unikatowym przyrodniczo cyplu półwyspu. Przecież to my jako społeczeństwo przekazaliśmy wojsku ten obszar dla potrzeb obronnych naszego kraju. Teraz taka jego funkcja nie ma już racji bytu, gmina i społeczeństwo powinno go odzyskać dla swoich aktualnych potrzeb – notabene pro-przyrodniczych.

Foto: Dariusz Bógdał

- To niezwykły obszar m.in. z punktu widzenia geomorfologii, którego mogą nam pozazdrościć na całym świecie. Powinien być publiczną przestrzenią o specjalnym przeznaczeniu – ale już nie pro-militarnym. W moim kraju, niestety, nie jest jeszcze tak, jak w krajach skandynawskich czy zachodniej Europie. Nie umiemy bronić prawa do przestrzeni publicznej jako warunku wysokiej jakości naszego życia. To, że w Warszawie wystawia się na sprzedaż urodę naszej helskiej ziemi jest dalekie od poczucia obywatelskiej przyzwoitości. Przynajmniej mojej.”

Postscriptum
W sobotę 2 sierpnia 2009 roku, o północy w rejonie kempingów Solar, Polaris, Ekolaguna na poboczach helskiej szosy, za linią ciągłą, mimo znaków zakazu zatrzymywania się i postoju w tym miejscu udało się naliczyć około 250 źle zaparkowanych aut osobowych. Indagowany w tej sprawie dyżurny policjant z Władysławowa powiedział, że wiedzą o tym i dodał, że tak jest co wieczór, ale nie mają możliwości, aby temu skutecznie przeciwdziałać. Zatem i ten rodzaj antropopresji jest przez władzę zauważony.
Pytanie, które się w tej sytuacji nasuwa (bo policja, jak sama mówi, wie o wszystkim) to kto i dlaczego nie wyposaża jej w narzędzia skutecznej w naszym społecznym imieniu interwencji?

Foto: Krzysztof Skóra

Kiedyś Komendant Powiatowy tłumaczył to osobom zebranym na naradzie u Wojewody Pomorskiego, tym, że na drodze panuje za duży tłok. Policyjna interwencja (nakładanie blokad na koła i odholowywanie aut) wzmogło by tylko korki na drodze. Nie przekonał tym wszystkich zebranych. A w nocy, gdy korków na drodze nie ma, jest jakiś inny powód niemożności ?

Foto: Krzysztof Skóra

Sprawa jest tak dziwna, że staje się podejrzaną. Super smaku dodają jej zaparkowane na ścieżce rowerowej (!!!) taksówki. Można je tu spotkać nawet o 2 i 3 w nocy. Prawo o tej porze śpi? A może w ogóle na czas wakacji wyjeżdża z półwyspu?
Bardzo poważnie do problemu antropopresji na obszarach Natury 2000 w rejonie Zatoki Gdańskiej odnosi się nasz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ostatnio wyposażył on Fundację Rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego w środki techniczne i finansowe dla rejestracji niebezpiecznych dla przyrody przejawów antropogenicznej degradacji środowiska Zatoki Gdańskiej oraz na rzecz wspomagania ochrony występujących w tym rejonie zagrożonych gatunków i siedlisk. Projekt ten otrzymał nazwę "Błękitny Patrol".

Oprac: Monika Konkel
03.08.2009r.

<<< POWRÓT