| |
|
Złe wieści
Co roku w fokarium Stacji Morskiej Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu przychodzą na świat foki szare. Zgodnie z założeniami projektu ich restytucji w południowej części Morza Bałtyckiego, maluchy wypuszczane są na wolność, by można było śledzić trasy ich wędrówek.
Urodzone w tym roku dwa samce, Icek i Isk wraz z Mikołajkiem, którego znaleziono w maju br. na helskim cyplu, popłynęły na wolność 9 czerwca, o czym pisaliśmy już wcześniej. Zanim to się jednak stało, wyposażyliśmy obie foki szare w nadajniki satelitarne, które miały nam umożliwić śledzenie ich wędrówek przez kilka najbliższych miesięcy. Starszy o dwa dni Icek otrzymał zakupiony po raz pierwszy w tym roku transmiter, który oprócz standardowych danych dotyczących położenia geograficznego foki miał także zbierać informacje o głębokości i długości czasu jej nurkowania oraz temperaturze wody.
Icek podczas sjesty w fokarium - 14.04.2009r.
Przez niemal miesiąc regularnie odbieraliśmy sygnały od Iska, a trasę jego wędrówki można było śledzić na bieżąco dzięki dostępnej w internecie interaktywnej mapie (poniżej).
Trasa wędrówek Iska wyznaczona punktami transmisji z jego nadajnika.
Drugi z samców od momentu wypuszczenia na wolność nie wysłał żadnego sygnału ze swojego nadajnika. Niestety, nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić, co może być powodem tej sytuacji. Przyklejone do sierści na karku zwierzęcia urządzenie zostało przez nas przetestowane dzień przed wypuszczeniem maluchów – wówczas transmiter działał bez zarzutu. Istnieje kilka możliwych wyjaśnień tej zagadki. Jednym z nich może być fakt ciągłego przebywania nadajnika pod wodą, wysyła on bowiem fale tylko wtedy, gdy znajduje się ponad jej powierzchnią. To rozwiązanie oznaczałoby, że foka zginęła w wyniku przyłowu [1], a następnie została wyrzucona do morza lub też nadajnik oderwał się od sierści zwierzęcia i leży gdzieś na dnie. Istnieje także niewielkie prawdopodobieństwo mechanicznego uszkodzenia transmitera lub ujawnienia się jakiejś ukrytej wady, której nie udało się wcześniej zauważyć.
Isk odpoczywa nad brzegiem basenu na terenie fokarium - 14.04.2009r.
Bardziej jednoznaczna, choć smutna jest historia drugiego samca. Isk nadawał w miarę regularnie aż do dnia 4 lipca, kiedy to późnym popołudniem otrzymaliśmy od niego sygnał z Zatoki Ryskiej, niedaleko estońskiego portu Pärnu. Między godziną 15-tą a 19-tą naszego czasu foka nadawała z okolic tego portu, jednak przez cały następny dzień (5 lipca 2009r.) urządzenie się nie odezwało. Zaniepokoił nas nie tylko fakt braku jakiejkolwiek transmisji z nadajnika, ale również to, że Isk pływał w pobliżu portu, mającego charakter rybacki. Nasz niepokój wzrósł, gdy 6 lipca w godzinach porannych otrzymaliśmy z transmitera bardzo dokładną lokalizację foki. Zgodnie z uzyskanymi danymi nadajnik, a wraz z nim najpewniej Isk, znajdował się w okolicach wspomnianego portu, ale… na lądzie.
Ostatnie sygnały z nadajnika Iska
Kolejne bardzo dokładne (dokładność do 150m) lokalizacje skupiały się nadal w okolicach Pärnu. Wówczas niezwłocznie skontaktowaliśmy się z naszym kolegą z Estonii, prosząc o pomoc w odnalezieniu zguby. Ivar Jüssi, estoński naukowiec zajmujący się obserwacjami i badaniami fok, wstępnie poinformował nas, że nie otrzymał żadnego oficjalnego raportu o złowionej w sieciach foce, choć to właśnie do niego powinien on trafić. Niemniej jednak obiecał uruchomić wszystkie swoje kontakty, także te nieoficjalne. Wkrótce nasze obawy i najgorsze przeczucia potwierdziła wiadomość od Ivara: Isk nie żyje. Został złowiony przez jednego z estońskich rybaków.
Trzy maluchy wędrują na wolność – na pierwszym planie Icek i Isk,
w tle Mikołajek - 09.06.2009r.
Tekst: Monika Konkel
Foto: Monika Konkel
05.08.2009r.
|
[1]
Podczas prowadzenia połowów bardzo często zdarza się, że w sieci łapane są gatunki inne niż docelowe. Wszystko to, co znajduje się w sieciach, a nie jest gatunkiem docelowym, nazywamy przyłowem.
|
| | |
|