Lodowe
problemy morświnów
Zimę
mieliśmy ponoć ostrą, ale to nie to co dawniej...
A jednak, w tym roku jak się okazuje zimowe kłopoty dotknęły nie
tylko ludzi i ich statków, ale nawet morświnów.
Oto
wiadomości z wód Danii:
Morświny
w lodowej pułapce
26 lutego br.,
zauważono dwa morświny uwięzione pod lodem w okolicy Stacji Morskiej
Slipshavn. Kilka dni wcześniej pięć martwych zwierząt zostało wyłowionych.
W tym samym rejonie od tego czasu Fjord & Bælt Center
postanowiło przeprowadzić akcje ratowniczą.
Przy srogich mrozach, kiedy rejony przybrzeżne skute są lodem, morświnom
ciężko znaleźć jest miejsce do zaczerpnięcia oddechu.
Grozi im wtedy śmierć przez uduszenie. Na ratunek morświnom wysłano
statki, które wykuwały dziury w grubym lodzie. W akcji użyto również
sonarów, w celu zlokalizowania morświnów.
- Zrobiliśmy
wszystko, co mogliśmy. Teraz od zwierząt zależy czy wypłyną na morze,
stwierdził biolog Jakob
Kristensen.
Niestety nie jest
możliwe wyłowienie morświnów i przeniesienie ich w bezpieczne miejsce.
Te małe ssaki są z natury bardzo płochliwe, mogą doznać w zetknięciu z
człowiekiem dużego stresu. Również możliwe jest, że spłoszone popłynęły
by w głąb zatoki skutej lodem.
Jeszcze tego
samego dnia, ok. godz. 16-tej cała
historia zakończyła się szczęśliwe. Naukowcom udało się przy pomocy pingerów przepłoszyć morświny z rejonów zatoki, na otwarte,
bezpieczniejsze wody.
Opracowanie
notatki: Olga Rutkowska
Na
tle tego zdarzenia warto odnieść się komentarzem do szerszego zjawiska
jakim były i są klimatyczne warunki determinujące egzystencję bałtyckich
zasobów morświnów.
Jak
powszechnie wiadomo ssaki morskie nie mogą przeżyć bez dostępu do tlenu
atmosferycznego. Dotyczy
to oczywiście także morświnów. Co parę minut muszą wypływać na
powierzchnię wody, aby zaczerpnąć życiodajnego powietrza. Czasami
przeszkadza im w tym lód. Opisane wyżej zdarzenie w Danii pokazuje, że
sytuacje takie się zdarzają.
Ostre
zimy i rozległe zlodzenia morskich wód uważa się za przyczynę wysokiej
śmiertelności bałtyckich morświnów w latach, gdy nasze morze, z uwagi
na bardzo długo utrzymujące się niskie temperatury, zamarzało.
Nigdy
jednak, nie było tak, aby bałtyckie morświny wyginęły z tego powodu na
zawsze. O tym, że współczesne bałtyckie morświny są potomkami tych, które
przetrwały tego rodzaju naturalne „kataklizmy”, świadczą ich
genetyczne wyróżniki od morświnów żyjących w Cieśninach Duńskich i
Morzu Północnym. Jak zatem sobie poradziły?
Może
w okresie silnych mrozów części zwierząt udawało się przemieszczać w
rejony pozbawione lodu, po czym wracały do swoich pierwotnych siedlisk i
latami odbudowywały swoje zasoby.
Źródła
naukowe podają, że w naszym rejonie w latach 1720-1992 takich ostrych zim
było ok. 15. Uważa się, że wówczas Bałtyk mógł być całkowicie zamarznięty.
W XX wieku nastąpiło to ponoć trzykrotnie: w latach 1939/1940, 1941/1942,
1946/1947. Natomiast w roku 1956 zamarzło 94%, a w 1987 96% powierzchni
morza (Seina i Palasuo 1996). Piszący o tym cytowani naukowcy uważają, że maksymalne pokrycie lodem (420 tys. km2) miało
miejsce w zimie 1941/42, cytują jednak także innego badacza (Simojoki
1952), który, badając to zjawisko wcześniej odnotował, że nie jest to
absolutnie pewne - „(...) z końcem lutego na większości powierzchni Bałtyk
bywał pokryty cienką warstwą lodu”.
Czy
zatem był zamarznięty cały Bałtyk ? Chyba nie. Morświny bałtyckie
musiałyby wyginąć całkowicie. Ich współczesne istnienie w Bałtyku i
ich swoiste cechy genetyczne różniące je od morświnów z Cieśnin Duńskich
wskazują, że nie wyginęły. Mogło temu sprzyjać jeszcze inne
zjawisko.
Należy
pamiętać, że wody mórz mają tę właściwość, że nawet w bardzo ostre
zimy ich głębinowe cieplejsze masy są wynoszone ku powierzchni tworząc
miejsca od lodu całkowicie wolne lub pokryte cienką skruszoną jego warstwą.
To właśnie takie miejsca mogły być ratunkiem dla potrzebujących
powietrza morświnów. Wadą takich obszarów jest jednak to, że nie zawsze są
to rejony obfitujące w poszukiwane przez morświny ryby. Wiele z uwięzionych
w takich pułapkach waleni, wprawdzie ma gdzie pływać i oddychać, ale
jednocześnie musi solidnie głodować, a nawet ginąć z głodu.
![](../../images/lodowe_problemy_morswinow_p1.jpg)
Nieliczne
walenie,
które w latach 40. przetrwały, w drugiej połowie XX wieku nie miały już
tak korzystnych warunków do odradzania się. Śmiertelność zaczęła
przeważać nad zdolnością ich samoodtworzenia się. Przyczynami
prawdopodobnie stały się choroby, wynikające z zanieczyszczeń oraz przyłów
w coraz większej skali używanych nowych typach, silnych stilonowych i
nylonowych sieci skrzelowych.
Krzysztof E.
Skóra & Iwona Pawliczka
|