Morszczyn - podwodne "drzewo" życia

Gdy 20 lat temu ginęły rośliny pokrywające dno Zatoki Puckiej, prawie nikt się tym nie przejmował. Ot, mniej glonów na kąpieliskach. Nie trafiało do wyobraźni nas - ludzi, że ginie podwodny las. Wymierają "drzewa" i "krzewy" podwodnego świata, nikną łąki. 

Razem z nimi ginęły związane z nimi zwierzęta; skorupiaki, małże, ślimaki. Innymi słowy zanikała baza pokarmowa wielu gatunków ryb a kilka z nich straciło miejsce składania ikry i kryjówek dla narybku. Za przyczynę tej podwodnej katastrofy uważano eutrofizację wód, ich zanieczyszczenie oraz wyłów części gatunków tych roślin, do produkcji agar-agaru (komponentu dla przemysłu spożywczego i farmaceutycznego). Sprawa okazała się jednak bardziej skomplikowana. Mimo poprawy warunków hydrologicznych rośliny te nie odtwarzały się.

 

Trend spadku połowów ryb na Zatoce Puckiej i trzy najważniejsze rośliny tego akwenu: morska zostera (trawa morska), krasnorost – widlik, brunatnica - morszczyn.

Wśród najszybciej ginących alg znalazł się morszczyn (Fucus vesiculosus). Brunatno-oliwkowe gałązki tej brunatnicy, kiedyś powszechne u naszych brzegów, dziś docierają do nas we fragmentach, w postaci unoszonych falami plech aż spod brzegów Niemiec, Szwecji i Estonii. Niestety nie są one już zdolne do osadzenia się na dnie i rozrodu. Wyrzucone na piasek schną i giną.

Trzy lata temu z inicjatywy Profesor Leny Kautsky z Uniwersytetu w Sztokholmie szwedzki oddział Światowego Funduszu Ochrony Przyrody (WWF) podjął finansowanie projektu mającego na celu odtworzenie kolonii morszczynu w tych miejscach gdzie jego brak doskwiera harmonii morskiego ekosystemu najbardziej. Na partnera tego przedsięwzięcia w Polsce wybrano Stację Morską Uniwersytetu Gdańskiego w Helu, która pod merytorycznym nadzorem algologów szwedzkich i profesora Marcina Plińskiego z Instytutu Oceanografii UG (Rektora tej uczelni) podjęła się zrealizowania tego frapującego doświadczenia badawczego.

Profesor Leny Kautsky i dr Torleif Malm sadzą 

morszczyn na Zatoce Puckiej w rejonie Osłonina 

Foto. WWF Łodź

W tym celu, dr Torleif Malm w dniu 2-go września przewiózł do Polski 250 sztuk sadzonek morszczynu odmiany jesiennej. Dzień później, naukowcy dokonali wyboru najodpowiedniejszych miejsc do nasadzeń. Podzielili rośliny na trzy grupy, oznaczyli plastikowymi znacznikami sadzonki żeńskie, męskie oraz te, które rozradzają się wegetatywnie. Płetwonurkowie, ostrożnie przenosząc, wraz z kamieniem każdą z roślin na którym rosła, z uwagą i wg. fachowych wskazówek szwedzkich algologów zanurzali je na podwodnych poletkach pod Rzucewem, u brzegów Gdyni i w rejonie portu w Helu.

 Morszczynowa sadzonka - roślina i jej kamień

Foto Krzysztof E. Skóra

 

Wszystko poszło zgodnie z planem. Teraz należy czekać i prowadzić stałe obserwacje sprawdzające. Za dwa lub trzy tygodnie nastąpi prawdopodobnie rozród. Rośliny muszą do tego celu wykorzystać zaledwie parę godzin spokojnego morza w okresie pełni księżyca lub nowiu. 200 milionów plemników wypłynie wówczas na spotkanie każdego z 3 milionów jaj. Te, które zostaną zapłodnione w ciągu tygodnia uzyskają zdolność do przyrastania do podłoża i opadną powoli na dno. Aby dalej rosnąć muszą natrafić na wolne kamienie lub inne twarde podłoże. Po roku będą miały 1-2 cm wysokości. Za 4-5 lat może będą zdolne do rozrodu. Podwodnymi "drzewami" o wysokości 20-30 cm staną się dopiero za 20-25 lat.

Nie przeszkadzajmy im. Niech rosną. Odpłacą nam większą ilością ryb, jodu i ...  turystów nad Zatoką.

Młode wegetatywne odrosty na sadzonce morszczynu \

Foto Krzysztof E. Skóra

 

Krzysztof E. Skóra

<<< POWRÓT