Wodorosty – morski dobrobyt

Wstęp

Błyszcząca powierzchnia wody zakrywa przed ludzkim wzrokiem podwodny świat. W jej odbiciu widzimy więcej przestrzeni ziemskiej atmosfery niż bogactwa podwodnego życia. Tymczasem, podwodna rzeczywistość to niemal lustrzane odbicie natury lądowych ekosystemów. Problemów ich destrukcji - niestety też.

Kamienie strefy przybrzeżnej obrośnięte  zielenicami

Foto J.Abramowicz

Także tu - nie ma gatunku bez siedliska. To ono pozwala mu żyć i przetrwać. Tak jak ludziom jest trudno żyć bez domu i jego wygód, tak i rośliny oraz zwierzęta potrzebują stosownego do egzystencji miejsca. Aby było ono miejscem optymalnym, musi gwarantować schronienie, pokarm i rozród. Musi składać się ze wszystkich naturalnych elementów jakie przyroda wytworzyła na drodze ewolucji. Morskim roślinom powierzyła rolę specjalną.

Gdzie żyją

Szanse życia w morzu nie są równe. Dla roślin natura wydzieliła wyłącznie pas wody gdzie dociera słoneczne światło. Przeto ich zbiorowiska zajmują wody najpłytsze. W zależności od typu dna rosną te, których systemy korzeniowe wnikają w podłoże, lub posiadły umiejętność przyrastania do jego powierzchni. Najpłytsze partie zajmują rośliny zielone.

Strefa przybrzeżna - siedlisko podwodnej flory roślin kwiatowych 

i zielenic w Rzucewie

Foto Krzysztof E. Skóra

Głębiej mogą żyć wyłącznie brunatnice i krasnorosty, bo właśnie one posiadają barwniki wyłapujące energię słoneczną głębiej niż czyni to zielony chlorofil.

 Brunatnica i krasnorosty w Zatoce Puckiej

Foto J. Abramowicz

Miejsc dogodnych dla ich życia, jest u naszych wybrzeży niewiele. Siła z jaką fale uderzają w piaszczyste dno, nie sprzyja przetrwaniu. Wyjątkiem są osłonięte Półwyspem Helskim wody Zatoki Gdańskiej a szczególnie najbardziej wewnętrzna część - Zatoka Pucka. Prócz stosunkowo licznych kamieni zalegających u stóp klifowych wybrzeży, także w najpłytszej części zalewowej akwenu występuje rodzaj dna, które sprzyjało kiedyś rozwojowi roślinnych zbiorowisk.

Giną - a z nimi ...

Tak było do początku lat 70. W ciągu kolejnych trzech dziesięcioleci kilka gatunków morskich roślin zanikło. Gdy zaczynały ginąć, prawie nikt się tym nie przejmował. Mniej glonów na kąpieliskach radowało niektórych. Nie trafiało do naszej ludzkiej wyobraźni to, że właśnie giną podwodne "lasy". Wymierają „drzewa i krzewy” podwodnego świata, nikną łąki. Razem z nimi przepadały związane z roślinami zwierzęta: skorupiaki, małże, ślimaki - wielka baza pokarmowa ryb. Dodatkowo, kilka z nich traciło miejsca składania ikry i kryjówki dla narybku. Innymi słowy ryby utraciły: izbę porodową, żłobek, przedszkole i stołówkę jednocześnie.

Na mapie w kolorze czerwonym zaznaczane 

są miejsca zaniku podwodnej roślinności

Razem z wodorostami zniknęły ważne dla lokalnego rybołówstwa szczupaki, płocie, sieje. Coraz mniej było węgorzy, belon, okoni. Zniknęła też iglicznia, która wśród łodyg i gałązek wodorostów spędzała niemal całe życie. Pojawiły się inne gatunki, dla których życia rośliny nie były tak niezbędne - cierniki, cierniczki i babki.

Jeśli zginęły ryby - musieli zginąć i rybacy. Najpierw przepadli w Osłoninie i Rzucewie. Potem rybackie łódki zaczęły znikać w Swarzewie, Chałupach i Rewie. Prawie pusty stoi dziś port w Pucku. Mieszkańcy okolicznych miejscowości po ryby jeżdżą do supermarketu, zamiast chodzić na brzeg rybackiej przystani. Swym gościom i turystom smażą coraz więcej ... kwadratowych kostek - z nie wiadomo jakiej ryby, którą złowił inny rybak, w innym państwie, nad innym morzem.

Podwodne drzewo życia

Wśród ginących glonów, najbardziej znanym i powszechnie występującym był morszczyn. Jego brunatno-oliwkowe gałązki, kiedyś powszechne na piasku naszych plaż, dziś docierają tu we fragmentach. Unoszone falami, płyną spod brzegów Niemiec, Szwecji i Estonii. Niestety, nie są one zdolne do rozrodu i do osadzenia na dnie. Wyrzucone na piasek schną i ostatecznie giną.

Pod wodą pokrojem ciała roślina przypomina miniaturę drzewa. Morszczynowe ciało - plecha jest barwy brunatnej. Czasem dorasta do wysokości 1 metra. Końce jego łodyg rozgałęziają się w kształcie litery „Y”. W pełni rozwinięta roślina ma część liściokształtną, łodygokształtną oraz chwytniki, którymi przyrasta do twardego podłoża. Przez środek płaskiej, wstęgowatej, skórzastej plechy przebiega zgrubienie - żeberko. Rozgałęzia się podobnie jak plecha. W górnej (rzadziej w dolnej) części pędów, po obu jego stronach, znajdują się położone zwykle parami - pławne pęcherze. Wypełnione powietrzem, uspławniają łodygę. Ułatwiają roślinie unoszenie się w wodzie w pozycji pionowej - ku powierzchni, ku promieniom słonecznego światła.

Do rozwoju, morszczyn potrzebuje twardego i stabilnego podłoża

Mechanizm rozmnażania nie jest prosty. Szereg warunków musi zaistnieć aby te rozdzielnopłciowe algi doczekały się potomstwa. Dojrzałość do rozrodu osiągają dopiero w wieku 4 - 5 lat. Na końcach części łodyg u roślin męskich pojawiają się plemnie odpowiedzialne za produkcję plemników. W tym samym czasie u roślin żeńskich wytwarzające jaja rodnie.

Schemat cyklu życiowego morszczynu

Czasu do zapłodnienia mają niezwykle mało. Muszą wykorzystać zaledwie parę godzin spokojnego morza w okresie czerwcowej pełni księżyca lub nowiu. Wówczas to, na spotkanie trzech milionów jaj z każdej rośliny męskiej wypływa dwieście milionów plemników. Otoczone nimi jaja po paru godzinach zostają zapłodnione. W ciągu kolejnego tygodnia, zarodniki morszczynu uzyskują zdolność przyrastania do podłoża. Opadają na dno. Ale, aby dalej rosnąć, muszą natrafić na wolną powierzchnię kamienia lub inne twarde podłoże. Dopiero po roku będą miały 1 - 2 cm wysokości, ale podwodnymi "drzewami" o wysokości 20 - 30 cm staną się dopiero za 20 - 25 lat.

Młody "pęd" morszczynu

Foto Krzysztof E. Skóra

Kochajmy wodorosty

Morszczyn jest jednym z liczącej około 1500 gatunków, gromady glonów zwanych brunatnicami. Prawie wszystkie żyją w morzach i prowadzą osiadły tryb życia. Swoją nazwę zawdzięczają zabarwieniu plech, choć rozpiętość ich barw waha się od oliwkowej do brązowej. Są glonami wielokomórkowymi. Wielkość poszczególnych gatunków jest bardzo różna - od kilku milimetrów do kilkunastu metrów. Te największe nie żyją jednak w Bałtyku.

Plechy brunatnic kumulują znaczące ilości ozdrowieńczego dla ludzi jodu. Gdy, butwiejące i rozbijane falami leżą na brzegu, uwalniają część pierwiastków. Spacerujący brzegiem goście nadmorskich kurortów wydychają morski areozol, uzupełniając brak jodu w swoim organizmie.

Turyści na helskiej plaży

 Foto P.Krul

Turysta to najmilej dziś widziany „gatunek” na wybrzeżu. Szczególnie ceni się go poza sezonem. Dostarcza nam pracy i pieniędzy. Niedługo aby go tu zwabić jesienią, będziemy musieli wykładać na plaży... przynętę - morskie wodorosty. Aby tak było, muszą wpierw być... pod wodą. Na brzeg wypłyną same.

Krzysztof E. Skóra

Projekt odtworzenia morszczynu w Zatoce Puckiej finansują: WWF-Szwecja oraz GEF/SGP - Program Małych Dotacji Funduszu Globalnego Środowiska. 

Główni jego realizatorzy to: Instytut Botaniki Uniwersytetu Sztokholmskiego, Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego oraz Stowarzyszenie Przyjaciele Helu.

<<<POWRÓT