Podwodny
las rośnie powoli
Mimo poprawy niektórych
parametrów jakości wody, nic nie wskazuje, aby stan roślinności w Zatoce
Puckiej ulegał polepszeniu. Te, które zaginęły nie odtwarzają się. Inne
potrzebują ochrony. Morszczyn potrzebuje pomocy specjalnej.
Ratunkową akcję
zainicjowała Profesor Lena Kautsky z Uniwersytetu w Sztokholmie. Szwedzki
oddział Światowego Funduszu Ochrony Przyrody (WWF) podjął finansowanie
projektu. Polskimi partnerami przedsięwzięcia stali się pracownicy naukowi
Stacji Morskiej i Instytutu Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego. Na akwenie
Zatoki Puckiej podjęto próbę sprawdzenia czy obecnie panujące w niej warunki
znowu mogą sprzyjać życiu tych roślin i odtworzeniu morszczynowych
zbiorowisk, czy też, nadzieja ta jest jeszcze przed wczesna.
Naukowców wydatnie
wspomagało lokalne pro-ekologiczne stowarzyszenie „Przyjaciele Helu”, którego
projekt pod nazwą „Podwodny Las” dofinansował Program Małych Dotacji
Funduszu Globalnego Środowiska. Sojusznikami ich była młodzież z okolicznych
szkół. To ona - dla potrzeb badań porównawczych, zbierała na morskich plażach
Półwyspu zdryfowane nie wiadomo skąd gałązki morszczynu.

Sadzonki czekają
na posadzenie
Foto
Krzysztof E. Skóra
Do Polski
przewieziono w czterech turach ponad 1000 sztuk szwedzkich sadzonek morszczynu.
Dokonano wyboru najodpowiedniejszych miejsc do nasadzeń. Rośliny podzielone na
grupy, oznaczono plastikowymi znacznikami.


Foto
Krzysztof E. Skóra
Obok siebie stanęły
sadzonki żeńskie, męskie oraz te, które rozrastały się wegetatywnie. Płetwonurkowie
przenosząc ostrożnie każdą roślinę i kamień na którym rosła, zanurzali
je na podwodnych poletkach. Wyznaczono je w najbardziej dogodnych miejscach: pod
Osłoninem, u brzegów Gdyni i w rejonie Półwyspu Helskiego.

Los nasadzeń był różny.
Sztorm z 4 grudnia 1999 roku doprowadził do całkowitego zasypania pierwszych
nasadzonych roślin pod Helem. Obecnie poletko to odbudowano w bardziej osłoniętym
miejscu.


Miejsce nasadzenia sadzonek i sztorm,
który nawiedził te miejsce
1999 r.
Foto
M. Ostrowski, Krzysztof E. Skóra

Ruch piasku, który
przyczynia się do zasypywania sadzonek
Foto
M. Ostrowski
Sadzonki w rejonie
pomiędzy Rzucewem a Osłoninem, rosły około półtora roku. Niestety,
wymywana falami z klifów glinka sukcesywnie pokrywała rośliny warstwą osadu.
Wzrastająca ilość sztormów i podnoszący się poziom morza, zintensyfikowały
to zjawisko. Przyprószone nalotem łodygi traciły zdolność efektywnej
fotosyntezy. Po początkowym wzroście zaczęły stopniowo obumierać.
Także mała kolonia
morszczynu przy Kuźnicy ugięła się pod stopniowo obrastającym je kożuchem
nitkowatych brunatnic.
Warunki panujące w
Zatoce Puckiej stosunkowo najlepiej znosiły nasadzenia wykonane przy bulwarze
nadmorskim w Gdyni. Posadzone wśród kamieni brzegowego umocnienia, rozwijały
się mimo porastania nitkowatych pobratymców z rodziny Ectocarpacea.
Na morszczyny natrafiły niestety łabędzie, które nie odmówiły sobie częściowej
ich konsumpcji. Pozostałe, choć nieliczne, pokryte brodami brunatnej
„waty” nitkowatych glonów rosną nadal.
W najlepszej kondycji
jest w obecnej chwili nowa kolonia helska. Jej największym zmartwieniem jest
piasek z rozmywanej plaży oraz atak osiadłych skorupiaków - pąkli. Niczym
piegi muchomora pokrywają liściaste części morszczynowych sadzonek. Ciężarem
wapiennych domków powodują, ze morszczynowi trudno unosić się ku słońcu.
Stopniowo zasypywane piaskiem ciągle jednak trwają.

Morszczyn
"zaatakowany" przez pąkle
Ostatnio w Helu spróbowano
także innej metody. W dwudziestu pływających skrzynkach umieszczono,
dostarczone prosto ze Szwecji kilka tysięcy lęgni i rodni morszczynu. Unoszone
na powierzchni wody, z optymalnym dostępem światła pracowały niby
„siewniki” aby w stosownym momencie móc posiać wokół siebie morszczynowe
zarodniki.

Ułożona pod nimi na
dnie kamienna „rafa” stanowi potencjalne miejsce osadzania się młodych roślinek.
Jeśli zamysł się powiedzie, pierwsze efekty zobaczymy po roku. Na ich
powierzchni powinny pojawić się pojedyncze, paru milimetrowe, wyrosłe z
osadzonych zarodników, brunatne plechy młodych morszczynów.

Miejsce
utworzonej sztucznie rafy dla morszczynu
Foto
M. Ostrowski
Następne, nowe
sadzonki zostaną ulokowane pod Rozewiem, Warunki jakie tu panują są odmienne
od tych w Zatoce Puckiej. Jest znacznie mniej organicznej zawiesiny a nitkowate
brunatnice występują rzadziej. Licznie rozrzucone u stóp klifowego przylądka
kamienie sprzyjają bytowaniu morskiej flory. Silne falowanie zapewnia wodzie
dobre natlenienie. Kiedyś i to miejsce było rejonem występowania morszczynu.
Należy mieć nadzieję, że znowu tak będzie.
Refleksja
W Polsce chronionych
jest prawem kilkadziesiąt roślin lądowych i wodnych. Nie ma na tej liście żadnej
z morskich alg. Jedna trzecia z gatunków jakie tu
żyły jeszcze przed 30-40 laty zanikła. Czy gdyby były chronione -
przeżyłyby ?
Morska przyroda ma te
same prawa do ochrony co lądowa. Wprawdzie sami nie żyjemy pod wodą, ale to
ona i jej biologiczny świat decyduje o jakości naszego życia. Szczególnie tu
na wybrzeżu morza.

Rozwijająca
plecha morszczynu
Foto
Krzysztof E. Skóra
Jeśli chcemy mieć
morskie ryby musimy dbać o ich siedliska. Ochrona i odtworzenie zbiorowisk
ginących alg to bardzo trudne zadanie. Jeśli będą żyły i rosły u
naszych brzegów, odpłacą nam większymi połowami, dostarczą ozdrowieńczego
jodu i przyciągną więcej turystów nad Zatoką. Obrazek morszczynu w szkolnym
podręczniku nie będzie ilustracją egzotycznego ... ale rodzimego gatunku
flory morskiego dna.
Krzysztof
E. Skóra
Projekt odtworzenia morszczynu w Zatoce Puckiej finansują:
WWF-Szwecja oraz GEF/SGP - Program Małych Dotacji Funduszu Globalnego Środowiska.
Główni jego realizatorzy to Instytut Botaniki Uniwersytetu Sztokholmskiego,
Stacja Morska Uniwersytetu Gdańskiego oraz stowarzyszenie Przyjaciele Helu.
|