| |
|
Artykuł
został opublikowany w "Głosie Pomorza"
z
dnia 11.10.2006r.
|
Kolejne unijne ograniczenia
dla rybaków
Nasz
przyjaciel morświn
Znowu
protest polskich rybaków. Tym razem przeciwko unijnym ograniczeniom dotyczącym
dryfujących sieci łososiowych, które mają rzekomo zagrażać morświnom.
–
Przyjedźcie do nas, a udowodnimy wam, że nie szkodzimy ssakom – apelują
do europejskich komisarzy rybacy.
Komisja
Europejska chce wprowadzić zakaz poławiana łososi i troci sieciami dryfującymi
na Bałtyku od 2008 roku. Powód? Ochrona zagrożonego morświna, jedynego w
Bałtyku gatunku delfina, który ponoć ginie wpadając w sieci rybaków. Ci
zapewniają, że nie szkodzą ssakom i domagają się cofnięcia zakazu.
Możemy udowodnić to unijnym komisarzom. I to na nasz koszt. Zapłacimy
za wyżywienie kontrolerów, ubranie i ubezpieczenie – mówi Grzegorz Hałubek,
prezes Związku Rybaków Polskich, w imieniu swoim i trzech innych związków.
– Im szybciej wykażemy bezsensowność zakazu, tym lepiej.
|
|
Na
polskim wybrzeżu z sieci dryfujących korzysta około 70 kutrów.
Przestawienie się na inny sposób połowu jest bardzo kosztowne. Wielu
armatorów na to nie stać. Boją się bankructwa.
Nic
dziwnego, że wielu z nich uważa decyzję o zakazie za polityczną.
–
Chodzi o to, żeby wyeliminować polskich rybaków z rynku i skasować jak
najwięcej kutrów – denerwuje się darłowski rybak Kazimierz Wojnicz.
– My nie mamy innej możliwości poławiania łososi, bo płaski kształt
polskiego wybrzeża na to nie pozwala. Inaczej mają Skandynawowie. W
fiordach, skałkach, zatokach można stawiać tak zwane klatki (podobne do
tzw. żaków stawianych na jeziorach – red.). U nas to niewykonalne.
Tym
razem – co zdarza się niezwykle rzadko – rybaków wzięli w obronę
naukowcy. – Moje badania wykazały, że sieci dryfujące nie są szkodliwe
dla morświnów. W ciągu kilkunastu lat wpadło w nie tylko kilka sztuk
tych waleni – zapewnia dr Krzysztof Skóra, szef Stacji Morskiej Instytutu
Oceanografii Uniwersytetu Gdańskiego w Helu. – Przecież te sieci
stawiane są daleko w morzu, a morświny żyją przy brzegu.
–
15 lat łowię łososie i ani razu nie spotkałem morświna – potwierdza
opinię naukowca Wojnicz. – Od czasów wojny morświny wpadły w sieci
tylko trzy razy.
Czy
w tej sprawie rybacy mogą liczyć na pomoc rządu? – Sprawę wyjaśniłyby
badania morświnów, ale potrzeba na nie, tylko w tym roku, dodatkowych 231
tys. złotych – mówi Stanisław Podlewski, dyrektor departamentu rybołówstwa
w ministerstwie rolnictwa. – W piątek sprawą zajmie się rząd, który,
mam nadzieję, przyzna te pieniądze z rezerwy budżetowej. Departament chętnie
przyjmie też ofertę rybaków w sprawie pomocy w badaniach.
(map,ed)
|
|
| |
|