Tekst zamieszczony w Magazynie Przemysłu Rybnego nr 3 (27) 2002,  str. 41-44

Czy ograniczenie rybołówstwa bałtyckiego gwarantuje odbudowę populacji morświna?

Bohdan Draganik

Streszczenie

W niniejszym polemicznym artykule proponuje się, aby nie wprowadzać drastycznych ograniczeń rybołówstwa bałtyckiego ze względu na ochronę morświnów, gdyż nie udowodnione zostało, że stado morświna bałtyckiego jest wyodrębnioną i zagrożoną wyginięciem populacją, a ponadto brak jest wiarygodnych danych na temat śmiertelności morświnów, powodowanej połowami danymi rodzajami narzędzi połowowych. Proponuje się natomiast ścisłe egzekwowanie obecnie obowiązujących przepisów, m.in. dotyczących minimalnych odległości między sieciami.

 Summary

The author of the article suggest that limitation in the area of the Baltic Sea should not be introduced for that sake of protection of porpoises, as it hasn’t been proved that Baltic porpoise is an andangered population. One should also note lack of crediblr date concering porpoise mortality, which is caused by fisheries with the use of particular kinds of net. However, certain regulation should be ebeyed, such as the one about minimal distance between nets.

 

Wprowadzenie

Dyrektor jednego z przedsiębiorstw rybołówstwa dalekomorskiego, człowiek o olbrzymiej wiedzy w zakresie rybołówstwa, przekonywał mnie w latach 70-tych o niecelowości przekazywania dokładnych statystyk rybackich FAO twierdząc, że informacje zostaną wykorzystane ze szkodą dla polskiego rybołówstwa. Trywialnie mówiąc „sprowadzą konkurencyjne floty lub sprowokują ekspansyjne poczynania państw nadbrzeżnych”. Kto miał rację dziś każdy może ocenić po kondycji polskiego rybołówstwa dalekomorskiego. Zawód rybaka wykształca postawę „złowić jak najwięcej, ale nie niszczyć bezsensownie”. Konsekwencją tej postawy jest zaufanie do instytucji zajmujących się ochroną organizmów morskich, iż spowodowanie przypadkowej śmiertelności zwierząt, nie będące celem połowu, nie będzie poczytane za naruszenie obowiązujących przepisów jak i tradycyjnych norm etycznych. Stąd gotowość informowania o tego rodzaju faktach. O ilości złowionych ssaków morskich, ptaków i jesiotrów w przeszłości wiemy tylko na podstawie doniesień i wywiadów uzyskiwanych od rybaków.

Populacja morświna w Morzu Bałtyckim

W poprzednim numerze MPR 1(25) Kuklik i Skóra przedstawili aktualny stan poczynań ukierunkowanych na ochronę populacji morświna bytującego w Morzu Bałtyckim. Podkreślam, że użyte przeze mnie pojęcie (podkreślone) nie jest równoznaczne z pojęciem populacji morświna bałtyckiego. Termin populacja, który pierwotnie oznaczał grupę ludzi, został w ekologii rozszerzony i oznacza grupę osobników jakiegokolwiek gatunku zwierząt lub roślin swobodnie krzyżujących się pomiędzy sobą i współwystępujących na określonym obszarze. W naukach rybackich używa się dwu pojęć dla określenia statusu grupy zwierząt występujących na określonym obszarze wód: populacja i stado. Populacja to wyodrębniona grupa osobników przynależnych do gatunku występującego na określonym obszarze. Stado to populacja osobników o wspólnych cechach genetycznych wystarczająco odrębna, aby być uznaną za samoutrzymujący się system, mogący stać się obiektem gospodarowania. Rozróżnienie obu tych pojęć w przypadku morświna jest istotne z punktu podejścia do jego ochrony. Otóż gatunek morświna nie jest zagrożony wyginięciem, natomiast wg ekspertów Porozumienia o Ochronie Małych Waleni Bałtyku i Morza Północnego (ASCOBANS) takowe niebezpieczeństwo istnieje w przypadku stada morświna bałtyckiego.

Nie mam żadnych podstaw, aby kwestionować wyniki prac publikowanych w czasopismach naukowych, stwierdzających istnienie różnic morfometrycznych i genetycznych pomiędzy morświnami złowionymi w Morzu Bałtyckim a morświnami pochodzącymi z Morza Północnego i Skagerraku. Jedynie dziwną wydaje mi się cecha, jaka jest nierównomierność rozmieszczenia morświna bałtyckiego – największe zagęszczenie w zachodniej części obszaru występowania (Podobszar Statystyczny 23). Godzi się w tym miejscu dodać, że Wand i Berggeren stosując najnowocześniejszą metodę badań w zakresie genetyki, dowiedli w swej pracy opublikowanej w 1997 roku odrębność „sub-populacji” morświna występującego w Bałtyku od sub-populacji morświna Skagerraku i Katteggattu. Zarazem w podsumowaniu wspomniani autorzy  stwierdzają:

(...) Mimo dowodów na odmienność tych sub-populacji (M. Bałtyckiego, Skagerraku i Kattegattu oraz Morza Norweskiego – B.D.) granice ich rozsiedlenia pozostają nieznane i muszą być zidentyfikowane dla efektywnej ochrony” . 

Większość uczestników spotkania w Jastarni, łącznie z autorem niniejszego artykułu, nie była zapoznana z tekstem Wanga i Barggerena, a eksperci ASCOBANS wyżej wspomnianego warunku taktownie nie dyskutowali.

Plan odnowy morświna w Morzu Bałtyckim

Opisane w artykule Kuklik i Skóry Spotkanie w Jastarnii było kolejnym krokiem ekspertów ASCOBANS zmierzającym ku wypracowaniu planu ochrony morświna bałtyckiego, przyjmując za cel tego planu doprowadzenie stada morświna do liczebności odpowiadającej 80% pojemności środowiska. Niestety organizatorzy spotkania nie wyjaśnili, co należy przyjąć za podstawę owej pojemności środowiska (rozumieniem Morza Bałtyckiego). Samo pojęcie pojemności środowiska jest często używane w ekologii jako parametr w modelach traktujących o konkurencji wewnątrzgatunkowej jak i międzygatunkowej. W tym miejscu powołam się na opinie autora jednego z najlepszych, w moim pojęciu podręczników akademickich z zakresu wiedzy o życiu biosfery. Według tego autora parametr K, oznaczający pojemność środowiska, jest pożyteczny w równaniach opisujących matematyczny model konkurencji, ale bardzo trudny do zinterpretowania w inny sposób niż jako właściwość równania, a nie jako niezależna miara zasobów, do czego wszak predestynuje. W świetle powyższego i znikomych informacji o ilościowym stanie stada morświna bałtyckiego zachodzi pytanie, do czego należy odnieść owe 80% pojemności środowiska. Autorzy jednej z prac stosując model Potencjalnego Biologicznego Wydobycia oszacowali, że tymczasowy cel ochrony środowiska, jakim jest 80% pojemności środowiska, może być osiągnięty jedynie w przypadku ograniczenia przyłowu do dwóch lub mniej osobników rocznie. Wyniki tej pracy eksperci ASCOBANS przyjęli za kamień węgielny Planu Odnowy Morświna w Morzu Bałtyckim.

W spotkaniu w Jastarnii uczestniczyli przedstawiciele środowiska nauki, rybaków, administracji morskiej, ochrony środowiska (w tym autor niniejszego artykułu). W moim przekonaniu spotkanie nie zostało należycie przygotowane od strony merytorycznej. Najważniejszy problem: ocena ilości morświnów aktualnie bytujących w Bałtyku i ocena śmiertelności zwierząt tego gatunku powodowana operacjami połowowymi rybołówstwa bałtyckiego zostały przedstawione uczestnikom spotkania werbalnie, a nie w postaci dokumentów. Praca oparta na założeniu istnienia dwu odrębnych populacji morświna w rejonie Bałtyku (jedna – zasiedlająca Morze Bełtów, Skagerrak, Kattegat, Zatokę Kilońską i druga – Morze Bałtyckie), przedstawiająca wyniki kalkulacji efektów różnych wariantów ochrony morświna w Morzu Bałtyckim, została zaprezentowana uczestnikom spotkania znacznie później drogą e-mailu. Wyniki obliczeń symulacyjnych dokonanych w tej pracy w oparciu o założenia, których zgodność z realnymi warunkami jest trudna do zweryfikowania, wskazują, że osiągnięcie celu ASCOBANS – odbudowa populacji morświna do poziomu 80% pojemności środowiska zajmie ponad 100 lat. Nie dziwi zatem postulat autorów tej pracy, aby zamiast wydawania pieniędzy na monitoring przyłowu morświna w rybołówstwie bałtyckim przeznaczyć je na sfinansowanie wprowadzenia innych metod połowu, bądź modyfikację konstrukcji stosowanych narzędzi połowu, tak, aby zminimalizować przyłów morświna. Dobrze, tylko nadal nie widzę wyjścia z „zaklętego kręgu” założeń, na podstawie których proponowane są ograniczenia stosowania narzędzi połowu, które spowodują nieodwracalne skutki socjalne i ekologiczne.

Wśród wielu problemów omawianych w trakcie sesji dominował jeden: jak ograniczyć ilość sieci oplatających, stosowanych do połowów dorsza i łososia, głównego czynnika sprawczego śmiertelności morświna bałtyckiego. Według oceny szwedzkiego eksperta Berggrena , aktualnie w Bałtyku żyje, 600 morświnów, ale ... zgodnie z regułami statystyki równie dobrze może ich być 200 lub 3300. „Z polskiego fragmentu Bałtyku brak konkretnych danych. Corocznie obserwuje się tu 5-6, maksymalnie kilkanaście osobników” Kuklik i Skóra (Polska czerwona księga zwierząt. Kręgowce. 2001, PWRiL).

Eksperci stwierdzają, że morświny giną w wyniku więzienia w sieciach rybackich, ale nikt nie przedstawił udokumentowanej opinii o zmniejszeniu się ilości morświnów w Bałtyku w ostatnich latach. Przeciwnie, stwierdzono jej wzrost w porównaniu z latami sześćdziesiątymi i siedemdziesiątymi ubiegłego stulecia.

Na plus organizatorów spotkania należy zapisać dostarczenie wszystkim uczestnikom opisu, jak jest realizowana ochrona morświnów w wodach będących pod jurysdykcją USA. Lektura tekstu procedur postępowania, jak i obowiązujących aktów prawnych w tym kraju, pozwala zrozumieć przyczyny wprowadzenia środków ochrony morświna, akceptowania je przez rybaków oraz ich skuteczność.

Po pierwsze, w USA wszelkiego rodzaju plany ochrony poprzedzone zostały realizacją programów, które na podstawie raportów niezależnych obserwatorów dostarczyły informacji o występujących morświnach w środowisku, jak i ilości zatrzymywanych zwierząt w sieciach rybackich. Następnie, na podstawie przejrzystego algorytmu ustalana była wielkość potencjalnego (dopuszczalnego) wyławiania tych zwierząt. Proporcje pomiędzy oszacowaną ilością wszystkich morświnów obecnych w akwenie a oszacowaną wielkością potencjalnego wydobycia dały podstawy do podejmowania decyzji o ograniczeniach dla rybołówstwa. Propozycje tych ograniczeń wypracował na zasadzie konsensusu zespół, złożony z zainteresowanych stron, włączając przedstawicieli administracji, ośrodków akademickich, instytutów naukowych, przedstawicieli rybołówstwa komercyjnego i rekreacyjnego. Jeśli tak utworzony zespół nie osiągał konsensusu w sprawie regulacji połowów, odpowiedzialny minister (Secretary of Commerce) przejmował inicjatywę i on określał środki mające regulować połowy. Jaka to jest skala problemu w USA przytoczę dla przykładu liczby. W Zatoce Maine oceniono, że rocznie w wyniku połowów sieciami oplątującymi ginie 2100 morświnów. Potencjalne wydobycie określone zostało na 438 morświnów, zatem celem regulacji było obniżenie przypadkowych połowów ssaków poniżej tej ostatniej wielkości.

W przypadku Polski należało oczekiwać, że jeśli na wniosek określonego organu administracji polskiej najwyższe władze Państwa ratyfikują międzynarodowe porozumienie to należy przyjąć, że ów organ proponuje jednocześnie, kto przejmuje obowiązek realizacji postanowień wynikających z tego porozumienia, a że realizacja pociąga za sobą wydatki to oczywiste. Dotychczasowe badania realizowane przez Stację Morską UG przy mizerii środków były ograniczone do analiz morfometrycznych i stężeń toksykantów w tuszach morświnów znalezionych na plaży, bądź dostarczonych przez rybaków. Do tych ostatnich apeluję, aby nie traktowali zbyt poważnie propozycji ograniczeń połowów netami dorsza lub propozycji przestawienia się z połowów dorsza netami na połowy sprzętem pułapkowym, ale nadal współpracowali z zespołem dr Skóry w Helu. Na pewno będzie to korzystne dla rybołówstwa, jak i populacji morświna. Nie oczekujemy, że inne państwa wyasygnują poważne kwoty dla polskich naukowców na badania pozwalające ocenić ilość morświnów występujących w polskich obszarach morskich. Tego typu badania leżą w obowiązkach sygnatariuszy porozumienia. Oceny takowe nie muszą być wykonywane corocznie, wystarczy dokonać je raz na kilka lat. Nic nie przeszkadza, aby realizowane były we współpracy z naukowcami innych państw. Odpowiedzialność za wyniki badań muszą przyjąć na siebie polscy naukowcy i do ich obowiązku należy przedstawienie, za pośrednictwem odpowiednich organów administracji państwowej, tych wyników i propozycji ewentualnych ograniczeń rybołówstwa w polskich obszarach morskich, a nie mogą to być wnioski ekspertów brytyjskich czy kanadyjskich, choćby o światowej renomie.

Podstawą tych badań muszą być wyniki obserwacji akceptowane przez zainteresowane strony, a to możliwe jest tylko wtedy, gdy przedstawicielom zainteresowanych stron zapewni się uczestnictwo w obserwacjach.

Uwarunkowania sukcesu odnowy populacji morświna w Bałtyku

Obecny na spotkaniu w Jastarnii przedstawiciel rybaków szwedzkich wyraził opinię (na piśmie): „Z punktu widzenia rybaków nie ma potrzeby wprowadzania nowych środków regulujących rybołówstwo, aby chronić nieistniejącą populację morświna” (As far as we can see from the fishermen’s point of view, there are no needs for introducing new rules in the fishery to protect a not existing population of porpoises). Najłatwiej nie widzieć problemu, takie stanowisko jest nie do przyjęcia. Ale... autorzy planu odbudowy populacji morświna w morzu Bałtyckim stwierdzają: „Jest wystarczająca ilość dowodów, że przyłów w narzędziach rybackich odgrywa istotną rolę nie tylko w redukcji liczebności morświna, ale uniemożliwia odbudowę jego populacji w Bałtyku”. Na potwierdzenie autorzy planu cytują wiele prac, między innymi autorów, których materiały trudno uznać za dające podstawę do kwantyfikowania przyczyn śmiertelności morświna w Bałtyku. Tak poważne zarzuty sformułowane pod adresem rybołówstwa wymagają poparcia opisami dostępnych w literaturze dowodów, jeśli się nie chce być posądzonym o manipulowanie. Nie sposób podważać stwierdzenia, że każda dodatkowa sieć użyta do połowów ryb zwiększa ryzyko śmiertelności morświnów obecnych w środowisku. Podobnie jak każdy nowo zarejestrowany samochód zwiększa ryzyko śmiertelności mieszkańców kraju w wyniku chorób nowotworowych lub alergicznych. Nikt jednak (przy zdrowych zmysłach) nie nawołuje do zastępowania pojazdów napędzanych silnikami spalinowymi rowerami i hulajnogami. Trudno buło by udowodnić, że wszystkie znajdywane na plaży morświny zginęły wyłącznie w wyniku obrażeń odniesionych w trakcie uwalniania się z sieci rybackich, a nie w skutek uszkodzenia systemu hydrolokacyjnego spowodowanego hałasem śrub napędowych statków, detonacji materiału wybuchowego w trakcie ćwiczeń wojskowych. Tu można wspomnieć o efektach zanieczyszczeń i uszkodzeń mechanicznych odniesionych w trakcie kolizji z kadłubami statków.

U wybrzeży USA wprowadzono obowiązkowe stosowania odstraszaczy akustycznych („pingers”), które pozwoliły zmniejszyć wielkość przyłowu morświnów. W trakcie spotkania w Jastarnii eksperci ASCOBANS zalecali wprowadzenie przepisów nakazujących rybakom stosowanie tych urządzeń. Skóra i Kuklik słusznie postulują, że w przypadku wprowadzenia obowiązku montowania odstraszaczy dźwięków do sieci rybackich, rybacy nie mogą być obciążani kosztami tych urządzeń. Ważne, kto poniesie koszty wprowadzenia tego środka „regulującego połowy” , ale zachodzi również pytanie, czy tego rodzaju środek przyniesie spodziewane efekty. Czy powszechne stosowanie tego środka nie spowoduje, że zwierzęta się przyzwyczają do niego, a w dodatku będą go traktować jako swego rodzaju „dzwonek na obiad”? Jeśli któryś z odstraszaczy ulegnie awarii przyłów morświnów wzrośnie wskutek ich „skanalizowania” do „wolnego” obszaru w rzeczywistości zagrodzonego sieciami. Eksperci ASCOBANS przyznają, że jest niemożliwym określenie ewentualnych skutków wprowadzenia „pingersów” w bałtyckim rybołówstwie z powodu znikomego przyłowu morświna.

W trakcie posiedzenia opracowano formularz dla kompilacji aktualnie wydatkowanego nakładu pracy połowowej rybołówstwa netowego. Ciekawi mnie, czym się kierowali eksperci ASCOBANS pomijając nety śledziowe (jeden z inspektorów rybołówstwa Okręgu Szczecińskiego oświadczył mi, iż widział morświna uduszonego w mancach śledziowych), oraz co buło podstawą wyznaczenia obszaru, któremu przy szacowaniu ilości sieci oplątujących należy poświęcić szczególną uwagę. Na jakich podstawach określono granice tego obszaru: wschodnią 21° długości wschodniej, północną 56°30’ szerokości północnej? W trakcie spotkania eksperci fińscy potwierdzili obecność morświnów u wybrzeży Finlandii.

W świetle udokumentowanych informacji zrozumiałem, że polskie i szwedzkie rybołówstwo bałtyckie eliminuje rocznie 7 morświnów, a duńskie operujące na Morzu Północnym i Bałtyku......7000 (słownie: siedem tysięcy, dane na podstawie ekstrapolacji wyników rejestrowanych ) i jak dotychczas nie usłyszałem, aby w Danii wprowadzone zostały ograniczenia nakładu pracy połowowej w rybołówstwie stosującym sieci oplątujące.

W trakcie spotkania w Jastarnii uznano konieczność inwentaryzacji ilości sieci oplątujących używanych do połowów przez rybołówstwo bałtyckie. Pomysł wspaniały, jednak... należy pamiętać, iż efekt przedsięwzięcia dostarczy reprezentatywnych i niepodważalnych informacji tylko wtedy, gdy zastosowana jednostka nakładu pracy połowowej będzie wystarczająco dokładna. Znając specyfikę rybołówstwa bałtyckiego ośmielę się mieć wątpliwości co do sukcesu przedsięwzięcia. Wynikają one z faktu różnorodności form rejestracji nakładu pracy połowowej w państwach nadbałtyckich.

A może, zamiast nawoływać do ograniczeń działania pewnego rodzaju rybołówstwa, najpierw zastanowić się nad innymi formami ograniczenia śmiertelności morświna, której rozmiary przypisujemy temuż rybołówstwu? Ilość wystawianych sieci, odstępy pomiędzy zestawami są dokładnie określone aktami prawnymi*. Jeżeli przyjmiemy za udowodnione (?), że operacje połowowe przy użyciu sieci oplątujących rzeczywiście stanowią największe zagrożenie dla morświna, to może zacząć od określenia, w jakim stopniu „wolne przestrzenie” pomiędzy zestawami sieci są skuteczne i jak obowiązujące przepisy są egzekwowane. Identyczne sposoby ochrony proponują Kuklik i Skóra: „Utrzymać dotychczasowy status ochrony gatunku, poprawić jednakże egzekwowalność istniejącego prawa w zakresie ochrony przyrody, w tym także porozumienia w ramach Konwencji Bońskiej. Należy wzmóc kontrolę nad techniką i strategia uprawiania rybołówstwa od strony zagrożeń, jakie może ono stanowić dla morświnów.” (Polska czerwona księga zwierząt. Kręgowce. 2001, PWRiL). Ośmielę się wyrazić opinię, że odpowiednio finansowane istniejące organy kontroli rybołówstwa są w stanie zapewnić ochronę trwałej aktywności rybołówstwa polskiego z korzyścią dla populacji morświna pojawiającego się od czasu do czasu w polskich obszarach morskich.

Na zakończenie chciałbym, aby ci, którzy decydują i będą decydować o losach polskiego rybołówstwa bałtyckiego w kontekście ochrony morświna zastanowili się nad następującymi faktami: gatunek morświna nie jest zagrożony wyginięciem (przyznano mu status gatunku nie wykazującego na razie regresu populacyjnego i nie należącego do zbyt rzadkich). Tylko populacja Morza Północnego liczy 340 tysięcy przedstawicieli tego gatunku, natomiast za gatunek zanikły został uznany jesiotr zachodni (Acipenser sturio L.), objęty w polskim prawodawstwie całkowitą ochroną od 1936 roku. Po drugiej wojnie światowej około 10 – 15 jesiotrów zostało przypadkowo zatrzymanych w sieciach wystawionych w polskich obszarach morskich. Nikomu nie przyszło do głowy proponować zamknięcie z tego powodu rybołówstwa. Uznając rolę rybołówstwa w gospodarce kraju zawsze byłem przeciwny, aby de facto miało ono status równoznaczny z wyłącznością praw własności do zasobów morza. To rybołówstwu zawdzięczamy rozwój nauk o życiu morza i rozwój ekologii stosowanej. Sądzę, że każdy, kto proponuje jakiekolwiek formy ograniczeń dostępu do owych zasobów, powinien przedstawić argumenty, spośród których „utrzymanie różnorodności biologicznej” i osiągnięcie pożądanego poziomu liczebności morświna za 109 lat nie powinny być koronnymi. Niekwestionowanym faktem jest aktualna nadwyżka nakładu pracy połowowej w rybołówstwie i konieczność takiego dostosowania nakładu do produktywności stad ryb, aby zapewnić stabilność połowów w skali wieloletniej. Wymaga to uprzedniego określenia rozmiarów nadwyżki nakładu i efektywnych środków jej redukcji. Odbudowa populacji morświna w moim przekonaniu nie powinna być eksponowana jako czynnik sprawczy wdrażania ograniczeń w rybołówstwie bałtyckim. Jedyne co tą drogą można osiągnąć to erozja zaufania rybaków, a w konsekwencji obniżenie wiarygodności informacji o ilości zwierząt zatrzymywanych przypadkowo w sieciach rybackich.

  Prof. dr hab. Bohdan Draganik,

Morski Instytut Rybacki w Gdyni

 

  *Ustala się następujące odstępy boczne i frontalne:

1) żaki powinny być wystawione w takiej odległości od siebie, by sąsiadujące ze sobą zestawy nie uszkadzały się wzajemnie. W miejscu, gdzie wystawione są szeregi żaków, nie wolno innym rybakom wystawiać ani ciągnąć sieci w odległości mniejszej niż 150 metrów od końców zestawu i wystawiać mant śledziowych w odległości mniejszej niż 500 metrów;

2) dryfujące: takle, pławnice itp. Powinny być wystawione w odległości co najmniej 500 m jeden zestaw od drugiego;

3) stawne: nety, mance i inne powinny być wystawione w odległości bocznej jak i frontalnej co najmniej 100 m zestaw od zestawu.

Zarządzenie Okręgowego Inspektora Rybołówstwa Morskiego w Gdyni. Dziennik Urzędowy Województwa Pomorskiego 28.XII.1999 Nr 138

<<<POWRÓT