Unijne
ograniczenia rybołówstwa bałtyckiego w trosce o ochronę morświnów
Właśnie
zakończyła się trwająca
kilka lat batalia o ochronę małych waleni uzębionych w wodach mórz Europy. W dniu
22 marca br. ogłoszono uzyskanie politycznego porozumienia na forum Rady Rolnictwa i Rybołówstwa
dotyczącego finalnej wersji proponowanego rozporządzenia
Rady Europy (Council Regulation EC 88/98) mającego na celu wzmocnienie ochrony
delfinów i morświnów w wodach europejskich. Mówiąc bardziej
przystępnym językiem rozporządzenie ma doprowadzić do wyeliminowania lub zminimalizowania
śmiertelności delfinów i morświnów powodowanej
działalnością rybołówstwa.
A
jak można zminimalizować przypadkowy przyłów ssaków morskich występujący przy operacjach
połowowych niektórych
segmentów rybołówstwa? Zamierzony cel można osiągnąć wprowadzając
zakaz uprawiania połowów
za pomocą narzędzi stwarzających takie ryzyko lub zastosować
rozwiązania techniczne zmierzające do
minimalizacji zjawiska. W przypadku Bałtyku
Unia zamierza podjąć decyzję o
zastosowaniu obydwóch tych sposobów
ograniczenia przyłowu morświnów, równolegle
dodając do tego obowiązek
prowadzenia kosztownych programów monitoringu przyłowu
tych ssaków przez nadbrzeżne państwa
członkowskie. Przyjęto kilka rozwiązań
dla ograniczenia przyłowu morświnów
na Bałtyku.
Stopniowe
wyeliminowanie rybołówstwa pławnicowego.
Bałtyk jest ostatnim morzem europejskim gdzie dozwolone są jeszcze
połowy przy użyciu pławnic.
Na pozostałych wodach unijnych zakaz używania
pławnic obowiązuje od początku 2002 roku. Wcześniej, poza Bałtykiem połowy
pławnicami były dozwolone jedynie
zestawami nie dłuższymi niż 2,5 km,
podczas gdy na Bałtyku tylko formalnie
obowiązywała maksymalna długość
zestawów wynosząca 21 km (600 szt.
x 35 m), a jak był ten przepis
przestrzegany w praktyce, sami
zainteresowani wiedzą najlepiej. Zgodnie z proponowanym rozporządzeniem Rady Europy połowy pławnicami
mają być całkowicie wyeliminowane z
akwenu Morza Bałtyckiego. Program
likwidacji tego segmentu rybołówstwa
na Bałtyku zakłada stopniową
redukcję połowów pławnicami w latach 2005-2007. W 2005 roku
liczba statków rybackich, które będą
miały prawo do posiadania pławnic na
burcie (zezwolenie połowowe obejmujące
ten rodzaj sprzętu wydane przez państwo
członkowskie) nie może
przekroczyć 60% średniej liczby
jednostek poławiających pławnicami
w latach 2001 -2003. W latach 2005 i
2006 liczba ta nie może przekraczać
odpowiednio 40 i 20% tego stanu. Państwa
członkowskie do 30 kwietnia każdego
roku mają przekazać Komisji Europejskiej listę
statków posiadających zezwolenia na
połowy pławnicami, a w roku 2004 ta informacja powinna być dostarczona najpóźniej do końca sierpnia.
Stosowanie
urządzeń odstraszających na niektórych typach narzędzi stawnych i w
określonych rejonach.
Od stycznia
2007 roku na zachodnim Bałtyku
(podobszar 24) będzie obowiązywał
przepis stosowania na oplątujących i
skrzelowych sieciach stawnych
akustycznych urządzeń odstraszających
morświny, tzw. pingerów. Maksymalna
odległość pomiędzy poszczególnymi urządzeniami
odstraszającymi wynosić ma od 100 do
200 metrów w zależności od
charakterystyki zastosowanego urządzenia.
Przepis ten będzie obowiązywał jedynie
kutry o długości powyżej 12 m. Zważywszy wysoki koszt
pojedynczego pingera (ok. 100 euro) i jego ograniczoną żywotność
(ok. roku) KE wyraziła pozytywne
nastawienie co do możliwości współfinansowania
zakupu tych urządzeń w ramach
funduszu FIFG.
Określenie
wielkości przyłowu morświnów poprzez ustanowienie programów monitoringu z
udziałem obserwatorów na statkach łowczych.
Państwa członkowskie zostały zobligowane
do ustanowienia programów obserwacji
przyłowu morświnów na statkach rybackich
poławiających technikami
potencjalnie niebezpiecznymi dla tych
zwierząt, a mianowicie: pławnicami
(do czasu całkowitego zakazu ich
stosowania), włokami
pelagicznymi i netami. Przepis ten
obejmuje kutry o długości 15 m i większe.
Monitoring powinien być rozpoczęty
od stycznia 2006 roku.
Tak przedstawiają się, ograniczenia,
z którymi bałtyckim rybakom,
w tym również i rybakom polskim przyjdzie się zmierzyć
w najbliższej przyszłości. Na pewno u większości zainteresowanych powstają pytania: jak
doszło do tak drastycznych ograniczeń, czy można było temu zapobiec, co zrobiła polska administracja
rybacka i nauka, żeby przeciwstawić się lub złagodzić planowane ograniczenia.
Początków
obecnej sytuacji należy
szukać w tzw. Dyrektywie Habitatowej (92/43/EC) z 1992 roku, gdzie wprowadzono
zalecenia ograniczania przyłowu ssaków morskich przez rybołówstwo unijne i
zalecono prowadzenie odpowiednich programów monitoringowych. Propozycje te
okazały się niewystarczające, a ich wdrażanie napotykało opory
w poszczególnych państwach członkowskich.
Kolejny
krok stanowiło
ograniczenie
długości zestawów pławnicowych, a nastepnie zakaz połowów przy użyciu pławnic
przez rybaków unijnych. Po tym zakazie Bałtyk stał się jedyną enklawą wokół
Europy gdzie kontynuowane było rybołówstwo pławnicowe. Sytuacja ta stawała
się powoli solą w oku nie tylko
organizacji z urzędu zajmujących
się
ochroną małych waleni ACOBANS (Porozumienie
o Ochronie Małych Waleni Uzębionych
w Bałtyku i Morzu Północnym),
ratyfikowane również przez Polskę,
zaproponowało w 2002 roku program zwany
„Jastarnia Plan" mający na celu
odtworzenie populacji morświnów w
Bałtyku. Głównym celem tego planu
było odtworzenie populacji morświna w Bałtyku do poziomu co najmniej 80% pojemności ekologicznej akwenu.
A
więc cel postawiony sobie
przez działaczy ASCOBANS
wykraczał daleko poza wcześniejsze zalecenia Komisji Europejskiej dotyczące
ograniczenia śmiertelności tych
ssaków powodowanej przez rybołówstwo.
Celem planu opracowanego w Jastarnii, przy
aktywnym udziale pracowników
naukowych Stacji Morskiej
Uniwersytetu Gdańskiego na Helu, ma
być nie tylko ochrona, ale i
odtworzenie dawnego poziomu populacji morświnów bałtyckich. Niestety, w
planie tym istnieje
szereg bardzo niejasnych elementów. Poczynając od braku wiarygodnej informacji
na temat obecnej liczebności morświnów w Bałtyku, nieznanego poziomu
liczebności docelowej odtworzonej populacji w ramach
zakładanych 80% pojemności
ekosystemu, braku wiarygodnych
informacji na temat śmiertelności połowowej
morświnów, a co najważniejsze, odpowiedniego
udokumentowania podstawowe] tezy tego dokumentu dotyczącej genetycznej odrębności
bałtyckiej subpopulacji morświnów,
która zdaniem autorów przesądzała
o konieczności zastosowania tak
radykalnych posunięć.
Departament
Rybołówstwa Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wspomagany przez Morski
Instytut Rybacki w Gdyni
wielokrotnie sygnalizował zagrożenia
dla polskiego rybołówstwa, jakie stwarza
przyjęcie i wdrożenie Programu
Jastarnia, jak również słabe
podstawy naukowe tego planu. Niestety, nasze
argumenty nie były przyjmowane do
wiadomości przez Ministerstwo Środowiska
reprezentujące Polskę w
Porozumieniu ASCOBANS, a tym bardziej przez
polskich delegatów do Komitetu
Doradczego tej organizacji, którzy na hasłach ochrony
ssaków morskich Bałtyku wypromowali
Stację UG na Helu do rangi
najbardziej znanej placówki ochrony
przyrody w Polsce. Po ogłoszeniu
Programu Jastarnia przez państwa
zrzeszone w ASCOBANS uaktywniła się
znowu KE przyjmując roku 2002
projekt rozporządzenia EC 88/98 mającego
zapewnić ochronę delfinów i morświnów
w wodach europejskich. Ci wszyscy,
którzy mają wątpliwości co do roli jaką odegrała administracja
rybacka państw bałtyckich, w tym administracja polska, powinni porównać dwie wersje
tego rozporządzenia, wcześniejszą
z 2002 roku i przyjętą w roku 2004.
Niestety, wynik tej batalii był dla
rybołówstwa z góry przesądzony.
Nie pomogły głosy Danii, Szwecji. Finlandii,
Łotwy i Polski. Unia zręcznie
wykorzystała głosy państw, które wcześniej doświadczyły
podobnych ograniczeń na Morzu Śródziemnym
i przyjęła nieco złagodzoną pod względem
sposobu i czasu wdrażania wersję rozporządzenia. I tak.
w imię
wyższej sprawy odtworzenia populacji
morświnów na Bałtyku, ssaków, które większość
rybaków widziało jedynie na okolicznościowej monecie dwuzłotowej
lub
na plakatach sponsorowanych przez
przemysł paliwowy, będziemy świadkami
drakońskich ograniczeń możliwości
wykonywania zawodu. Co gorsze,
proponowane ograniczenia dotkną przeważnie rybaków z
wschodniego wybrzeża, którzy zawód ten uprawiają od pokoleń.
Nie
chciałbym być zrozumiany, że Morski Instytut Rybacki w Gdyni, który reprezentuję,
jest przeciwnikiem ograniczania śmiertelności
ssaków morskich powodowanej
przez działalność rybołówstwa. Wręcz
przeciwnie, uważam, że przypadkowa
śmiertelność zwierząt, które nie
są obiektem połowów, nie tylko
ssaków morskich, ale
i ptactwa ginącego tysiącami w niewłaściwie
wystawionych netach, jest obok
nadmiernej i nielegalnej eksploatacji
zasobów rybackich jednym z bardziej przykrych aspektów rybołówstwa.
Uważam jednak, że administrację
rybacką, w tym również administrację
unijną odpowiedzialną za kształt
Wspólnej Polityki Rybackiej, powinna
cechować odpowiedzialność i racjonalizm
podejmowanych decyzji. Uważam, że
ochrona marginalnej grupy morświna
bałtyckiego, która
najprawdopodobniej obecnie składa się
jedynie z osobników migrujących z
Cieśnin Duńskich, nie uzasadniała
podjęcia tak drastycznych środków. I tu, być
może, narażę się jeszcze rybakom.
Likwidacja pławnicowego rybołówstwa
łososi na Bałtyku była tylko kwestią czasu i odpowiedniego
pretekstu. I nie ten element
rozporządzenia może być najbardziej
szkodliwy.
Za
najniebezpieczniejsze uważam podważenie wiarygodności Wspólnej Polityki
Rybackiej, która wytacza przysłowiowe działa do walki z wróblem. Proponowany
program instalacji
urządzeń odstraszających na sieciach
stawnych oraz program niezwykle
kosztownych obserwacji przyłowu morświnów
na statkach rybackich nie jest uzasadniony
naukowo, praktycznie, a tym bardziej
ekonomicznie. Głównie z. powodu
bardzo niskiej liczebności
morświnów bałtyckich. Koszty tej
operacji ktoś będzie musiał ponieść.
Wiadomo, że w przy obecnej trudnej
sytuacji budżetowej gdzieś będzie
należało zredukować wydatki. Co poświęcimy
na ołtarzu ochrony morświnów?
Inspekcję rybacką, badania zasobów
rybackich, czy może ciągle zbyt małą
w stosunku do standardów unijnych
administrację rybacką? A może obserwacje przyłowu
morświnów będą prowadzili studenci
z Helu na koszt rybaków?
Nic
chcę kończyć tym ponurym
żartem w poważnej bądź co bądź sprawie, więc na zakończenie
pozwolę sobie na apel do polskiej
administracji rybackiej. Jeżeli nie
mogliśmy przeciwstawić się
uzgodnieniu rozporządzenia EC 88/98,
to zróbmy wszystko, żeby koszty tego
aktu poniosła Unia, bowiem rybacy zmuszeni
do zmiany segmentu rybołówstwa, w którym operowali
od lat nie
mogą sami ponosić kosztów tej operacji.
Tomasz
Linkowski
|