|
Co wyniknie z działalności Sojuszu
|
Rozpoczynając nowy rodzaj przedsięwzięcia trudno jest podać mierniki jego efektywności, tym bardziej, że realizacja projektu jest nowym doświadczeniem z zakresu krzewienia świadomości pro-ekologicznej. Sam fakt wejścia w hermetyczną społeczność wojskową z elementami edukacji i dialogu na rzecz ochrony środowiska przyrodniczego i kulturowego jest efektem, który musi skutkować nowymi relacjami: sektor wojskowy <=> środowisko przyrodnicze (zabytki kulturowe). Powinno to przejawić się w wojskowych działaniach na rzecz poprawy środowiska przyrodniczego w miejscach dyslokacji jednostek i instalacji wojskowych. Dopiero ich efekty można będzie mierzyć standardowymi wskaźnikami stanu środowiska (poziom zanieczyszczeń, liczba specyficznych gatunków, areałów nie zdewastowanych siedlisk, itp). Możliwe to jest dopiero po zinwentaryzowaniu stanu wyjściowego. Natomiast sama inwentaryzacja walorów przyrodniczych, dziedzictwa kulturowego i stanu przyrody (czynnych !) terenów wojskowych jeszcze się w Polsce nie zaczęła. Może to być skutkiem m.in. takiego projektu jak nasz. Jednak nie może się to odbyć bez wyraźnego przyzwolenia czynników najwyższych (m.in. z uwagi na tajne funkcje obronne niektórych miejsc i instalacji). A że inwentaryzacja taka musi w wielu miejscach się odbyć gwarantują standardy NATO.Tymczasem chcemy, aby rezultaty naszego przedsięwzięcia skutkowały:
Dotychczasowe spostrzeżenia wynikające z realizacji projektu "Sojusz z Naturą" są bardzo pozytywne. Włączenie do świadomości marynarzy wiadomości z zakresu fauny i flory żyjącej w naszym Bałtyku oraz zagrożeń dla różnorodności biologicznej tego akwenu, jak również promocja pro-przyrodniczej (biofilnej) postawy życiowej stanowią pierwszy sukces projektu. Zajęcia spotykają się z dużym zainteresowaniem, tym bardziej, że część z nich odbywa się w Stacji Morskiej UG i "Helskim Fokarium", gdzie marynarze mają pełniejszą możliwość szybkiego otrzymania, rzetelnej, użytecznej informacji, która ma wpływ na wzrost ich świadomości przyrodniczej.Ktoś się może zapytać po co właściwie takie wykłady w Marynarce Wojennej. Odpowiedź jest prosta - wojsko w czasie wojny ma bronić kraju i wówczas wszelkie poboczne sprawy (m.in. ochrona przyrody) schodzą na plan dalszy; ale w czasie pokoju nie ma usprawiedliwienia dla bezsensownego niszczenia naszych dóbr przyrodniczych i kulturalnych przez armię. To może bardzo szczytny i zarazem wydumany cel, ale czyż nie jest słuszny? Naturalnie na wykładach żołnierze zapoznają się z naszą rodzimą fauną i florą bałtycką, a przecież już to stanowi pewien sukces, gdyż naprawdę wielu Polaków nie wie, że morświn lub foka są naszymi bałtyckimi ssakami, a filet to nie gatunek ryby? Trudno wskazać od razu efekty szkoleń, ponieważ nie jest łatwo przewidzieć zachowanie każdego człowieka w przyszłości. Mamy tylko nadzieję, że każdemu żołnierzowi pozostanie na tyle informacji, aby następnym razem, gdy będzie chciał wyrzucić pustą puszkę po farbie za burtę, to się zastanowi co robi.Nowoczesna armia NATO musi znać zasady ochrony środowiska i przyrody na swoim terenie działania. Takiej postawy wymagają procedury tego paktu. Często bowiem jest tak, że wojsko jest na niektórych obszarach nie tylko użytkownikiem, ale również jedynym kontrolerem. Chcąc być dobrze postrzeganym gospodarzem nie sposób unikać wiedzy o swoim "podwórku". |
|
<<<POWRÓT |