W końcu Adam i Bojka wróciły do swoich skrzynek. Litewskim fokom przygotowano metalowy kojec. Razem, specjalnym samochodem ruszyliśmy na południe wzdłuż Mierzei Kurońskiej. W rejonie Nidy, w nadmorskim lesie Narodowego Parku foki zmieniły środek transportu na traktor i poprzez wydmy ruszyły na plażę. My za nimi pieszo.

Na plaży, podobnej do helskiej, otoczone wianuszkiem ludzi z aparatami, kamerami i mikrofonami foki ruszyły do morza. Bojka została. Miała wyraźne wątpliwości czy wolność w Bałtyku oznacza bezpieczne życie. W końcu popłynęła. 

Była godzina 12.40, 9 maja 2002r.   

 

<<<WSTECZ  NAPRZÓD>>>

<<<Rok 2002